środa, 1 sierpnia 2012

Miłe osoby na placu zabaw?

A jednak to możliwe.

Wielokrotnie wracałam z placu zabaw zdegustowana postawą rodziców, dziadków, opiekunów. Pisałam też nie raz o tym, co zaobserwowałam. Tym razem będzie pozytywnie.

Poznałam dwie przemiłe osoby. Uśmiechnięte, życzliwe, z cudownym podejściem do dzieci własnych i cudzych.

Pierwsza to mama w moim wieku, wychowująca 19-sto miesięcznego syna. Poznałyśmy się, gdy mój Malec podbiegł do jej dziecka i ściągnął mu maleńkie okulary. Potem widywałyśmy się sporadycznie, aż przyszedł czas, że na placu zabaw mijałyśmy się codziennie. Od słowa do słowa, wspólnej zabawy z naszymi dziećmi, spacerów wieczornych z wózkami, odkryłyśmy, że dużo nas łączy. Te same podejście do wychowania, gotowania, urządzania wnętrz... tematów nie brakuje.

Nasze dzieci też do siebie zapałały dużą sympatią. Ganiają się nawzajem, bawią w piaskownicy, wymieniają zabawkami, butami, jedzeniem, wózkami... łapią gołębie i walczą o huśtawkę... aż miło popatrzeć.

Ona zawsze promienna, nigdy nie narzeka, choć problemów z dzieckiem ma całe mnóstwo... alergik, źle przybierający na wadze, ze słabym wzrokiem, słabym napięciem mięśniowym. Cały czas w stresie i na wizytach lekarskich. 

Raz po takiej wizycie podbiegła do mnie  i woła:

- 74!
- co 74? - pytam zdumiona
- mój Syn ma już 74cm
- ?
- Oj dla mnie każdy centymetr i każdy kilogram to tak ogromna radość...

Spotkania z nią są stymulujące :)

Druga to... Pani Jagoda, na placu zabaw nazywana "ciocią". Poznałyśmy się podczas ostrej reakcji na zachowanie jednej z babć. Kobieta niezwykle merytorycznie przygotowana na tego typu sytuacje. Aż wyrwało mi się:

- Muszę Pani powiedzieć, że nie znam żadnej babci z takim podejściem do dzieci...
- ale ja nie jestem babcią. Jestem Nianią - i zaczyna się śmiać i ja również.

Jak ona traktuje swoją podopieczną... Jak do niej mówi, bawi się z nią... Nie wiem ile rodzice jej płacą, ale pewnie tania nie jest, skoro prosto z Warszawy przyjechała by zajmować się tą dziewczynką. Sama bez wahania zostawiłabym z nią mojego Synka.

I tak w trójkę (no szóstkę), spotykamy się codziennie o stałych godzinach, dwa razy dziennie by bawić się z naszymi pociechami  i celebrować ten wspaniały czas...

Nie spodziewałam się, ze na placu zabaw mogą zaiskrzyć tak cudowne znajomości :)))


***

Dostałam informację, że na przełomie października i listopada, w Centrum Olimpijskim w Warszawie odbędzie się gala finałowa VIZIRIADY, na którą dostałam zaproszenie. Czyż to nie cudowna informacja?


13 komentarzy:

  1. Super, że spotkałaś takie przyjazne osóbki :) Ja do tej pory poznalam tylko jedną fajną mamuśkę, która była moją sąsiadką. Teraz niestety bardzo rzadko ją widuję, bo musiała wrócic do pracy. Ja nie chodzę już tak często na spacery i place zabaw, bo wypuszczam Małego na nasze podwórko. Ale ogólnie zauważyłam, że u nas mamy na placu zabaw wcale nie sa chętne do zawierania znajomości. A czasem brakuje mi, żeby pogadac z jakąś inną mamuśką. Na znajomych liczyc nie mogę, bo wszyscy niedzieciaci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieszkam na osiedlu, gdzie każdy także "wypuści" dziecko do ogródka. na placach zabaw są pustki. a jak już to większe dzieciaki. nie mam z kim iść na spacer. pogadać itd. przykre to. i tak włóczę się sama.

      Usuń
  2. U nas też nie są zbyt chętne, chociaż dwie fajne już poznałam :) Połączyły nas chrupki :D

    ps: no to chyba nie ma wyjścia musisz przyjechać ;) Czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja nadal sama jak palec.. te cztery dzieciate Polki widuje od swieta, bo zadna nie mieszka na miejscu :-( zazdroszcze takich fajnych znajomych!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli są jeszcze normalni ludzie. Ja na place zabaw czasem chodzę bo częściej robi to niania. Ale czasem jak widzę niektóre mamy i ich podejście do dzieci to scyzoryk się otwiera w kieszeni. Po co biorą dziecko na plac skoro nie pozwalają się mu brudzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to widzę, że i dla mnie jest nadzieja :) .Super, że kogoś takiego spotkałaś .

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, ze udało Ci się spotkać fajne osoby a dzieci mogą się razem pobawić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Aż się zaczyna od nowa wierzyć w ludzi. Super są takie spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz, że i u nas jest mnóstwo fenomenalnych rodziców na placach zabaw:D Najbardziej lubimy tatę od szpagatów:D który by wytłumaczyć dzieciom co to takiego szpagat, sam go robi na środku piaskownicy:D

    OdpowiedzUsuń
  9. my jeszcze nie bawimy się na placu zabaw, ale u nas jest takie oblężenie tych placów, że na sam ich widok czuję się zagubiona... Nie wiem może spotkam też takie fajne mamy kiedyś? :) Bardzo by mnie to ucieszyło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja tez poznałam jednego fajnego tatę kiedyś:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Cuuudownie kochana!Ja też w ciepłym okresie rozkręciłam kilka fajnych znajomości.
    Plac mamy pod oknami przecudowny i wypasiony, jednak towarzystwo tak od latek kilku ulokowane - hmmmmm. Nie cierpię takich kół wzajemnej adoracji, które milkną, gdy Ty podchodzisz z dzieckiem. Słabe to bardzo...

    OdpowiedzUsuń