poniedziałek, 27 czerwca 2011

Mamusiu! Zobacz ile już potrafię!

Skończyłem już siódmy tydzień. Jestem coraz sprawniejszy i coraz więcej się uczę:

  1. Uśmiecham się, gdy widzę Ciebie oraz tatusia. Potrafię również odwzajemnić uśmiech innych osób znajdujących się w moim otoczeniu.

  2. Mam łzy. Czasami płaczę tylko po to, byś je zobaczyła.

  3. Potrafię już mówić, choć ty mnie jeszcze nie rozumiesz. Moje ulubione słowa to: auu, agg, grr, e
     
  4. Przyglądam się też moim rączkom, choć jeszcze nie wiem, że należą do mnie.

  5. Potrafię obserwować przedmioty znajdujące się w moim otoczeniu. Im bardziej kolorowe tym lepiej.

  6. Kopię już nóżkami tak mocno, że potrafię zrzucić kocyk, którym tak skrupulatnie mnie otulasz.

  7. Gdy kładziesz mnie na brzuszku, wysoko unoszę główkę i potrafię ją utrzymać. Pracuję przy tym nóżkami tak, jakbym pływał żabką.

  8. Gdy bierzesz mnie na ręce również trzymam sztywno główkę, tylko czasem mi jeszcze ucieka.

  9. Nie jestem już noworodkiem, dlatego nie musisz mnie bujać do snu. Potrafię sam zasnąć w swoim łóżeczku, jeśli będziesz wystarczająco cierpliwa.

  10. Lubię gdy czytasz mi bajeczkę. Słucham wtedy uważnie i staram się wszystko zapamiętać. Kiedyś to ja Ci będę bajki opowiadał.

  11. Chwytam też Twoje paluszki i jak mi pomożesz to próbuję podnosić się do siadu.

  12. Przesypiam już pięć godzin w nocy, żebyś i Ty mogła się choć trochę wyspać.

  13. Moim ulubionym zajęciem jest sikanie na odległość. Gdy trafię, któregoś z Was, to macie takie głupie miny.

  14. Niestety nic nie pamiętam z naszych wspólnych spacerów, bo zawsze je przesypiam.

  15. I kąpiele lubię bardzo (o ile tatuś nie próbuje mnie podtopić).

A tak poza tym to kocham Was mocno, choć nie potrafię jeszcze tego okazać...


sobota, 25 czerwca 2011

Polska Służba Zdrowia

To skandal!

Nadszedł ten dzień, w którym zaszczepiłam Małego. Gryzłam się strasznie, ale w ostateczności wybraliśmy szczepionkę „6w1”. Nie było najgorzej, choć Synek kochany, strasznie rozdarł swoją śliczną buzię, gdy poczuł igiełkę w swojej nóżce. Uff... kolejny raz w sierpniu dopiero.

Szczepienie to był dla mnie trudny temat. Moje dylematy były czysto merytoryczne. Ważne było jedynie dobro mojego dziecka, bez względu na cenę. I tak sobie myślę... ile matek ma RZECZYWISTY wybór w rodzaju szczepionki? Ile matek ma łzy w oczach, gdy chcąc oszczędzić dziecku dodatkowego bólu, chętnie wybrałyby szczepionki skojarzone? A tu niestety... brak funduszy na to! Uważam, że nie jest to uczciwe. Państwo Polskie promując, poprzez szereg kampanii, również telewizyjnych, szczepienia dla dzieci mówi: „Matko! Chroń swoje dziecko! Zaszczep je koniecznie, bo może stać się coś złego!”, nie dodaje „i słono zapłać za bezpieczeństwo swojej pociechy”.

Równy start” - to bzdura. Od samego początku dzieci są nierówno traktowane. A Państwo zamiast chronić tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych swoich obywateli, wzmacnia te podziały. Co jak co, ale ochrona zdrowia tych maleńkich istot powinna być taka sama i bezpłatna dla wszystkich! Obawiam się, że jesteśmy jedynym państwem w Europie, w którym płaci się za szczepionki skojarzone. To skandal!

Jeszcze niedawno nie zdawałam sobie sprawy z problemów Służby Zdrowia. Sama nie korzystałam zbyt często, a jak już musiałam, to nie było problemu żeby czasem zapłacić za dodatkowe „usługi”. Teraz, gdy zostałam matką, mój poziom empatii wzrósł ogromnie. Solidaryzuję się ze wszystkimi matkami. I zła jestem, gdy pomyślę, jakie to wszystko nieuczciwe jest.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Uśmiech - Śmiech

Oj jak cudownie moje dzieciątko się uśmiecha. Gdy otwiera oczka wybudzając się ze snu - uśmiecha się na widok mamy. Gdy Mr.Tata podchodzi do Synka - uśmiecha się. Gdy mama zmienia mu pieluszkę - znów się uśmiecha. Gdy z premedytacją przy tej czynności uda mu się obsikać któreś z drogich rodziców, to dopiero jest zabawne. Czyż to nie piękne? 

I śmiechem reaguje na naszą "ludzką" mowę. O tak. Potrafi już zanosić się od śmiechu. A wyjątkowo podobają mu się słowa "kluska" oraz "dupa dupa" (to wkład Mr.Taty w wychowanie Synka ;) ). Za każdym razem gdy je słyszy, swoją słodką buzię otwiera tak szeroko, że można mu w migdałki zajrzeć!

I czytać bajki z mamą lubi. Bo choć niewiele jeszcze rozumie Super Power Mama postanowiła, że z książką Małego od urodzenia będzie oswajać. No i tak sobie czytamy teraz "Kubusia Puchatka". I wyjątkowo śmieszna jest ta lektura dla niego. A dialog:
                                         "- Hej - powiedział Puchatek
                                          - Hej - odpowiedział Tygrysek"
to kilkanaście razy przeczytać musiała, bo to dopiero śmieszne jest!

No i piosenki śpiewane przez Mr.Tatę lubi baaaardzo. A, że tata to repertuar niewybredny wybiera, tak Synek śmieje się gdy słyszy szantę:
                                          Hej ha kolejkę nalej,
                                          hej ha kielichy wznieśmy,
                                          To zrobi doskonale
                                          morskim opowieściom"

No cóż, nie wiem ile z tych wszystkich słów zostanie w główce mojego Synka, ale mam nadzieję, że jego pierwszym słowem nie będzie "piwo" na przykład. (Choć myślę, że w tym przypadku to Mr.Tata nieźle by się uśmiał).

wtorek, 14 czerwca 2011

A ja rosnę i rosnę...

Ojoj... mój Syn kochany to chyba olbrzymem będzie! Przyszedł na świat mając 56cm i ważąc 3530, a teraz? Aż strach go na wagę kłaść! Po pięciu tygodniach waży 5700!!! Ile mierzy to nie do końca wiem, ale ubranka w rozmiarze 62 są już na niego za małe!

Tak. Syn uparł się by do ruiny doprowadzić budżet rodzinny. Na szczęście dostaliśmy trochę ubranek po dziecku mojej siostry i kolegi, które ratują nam życie, ale co z tego jak połowy z tych rzeczy nie zdążyłam na niego założyć.

No cóż Mr.Tata wysoki to i Syn wielki będzie...

Tylko ja taka kruszynka w rodzinie :(

sobota, 11 czerwca 2011

Urodziny...

...trzydzieste pierwsze dziś obchodzę. 
Obchodzę, ale nie świętuję.
Sama siedzę w domku. Tylko mój mały Szkrab mi towarzyszy. Mr. Tata niestety dziś pracuje i wróci w nocy.

Hmm... właśnie sobie uświadomiłam, że jestem coraz bardziej samowystarczalna. I nawet dobrze mi z tym. Dzisiejszy dzień spędziłam tak jak naprawdę lubię: spałam z Małym do 12.00 (w sumie dlatego, że pół nocy nie spaliśmy, bo nie umiał kupki zrobić), ugotowałam obiad (na śniadanie było zdecydowanie za późno), byliśmy na spacerze (głównie w biedronce, bo musiałam kupić składniki na ciasto dla jutrzejszych gości), następnie pieczenie, pranie, sprzątanie...

...a wszystko to "z Małym na rękach" + karmienie, przewijanie, wspólne spędzanie czasu z coraz bardziej absorbującym dziecięciem. Ale za to, gdy Mały padł ze zmęczenia, włączyłam płytkę do ćwiczeń z Shape'a i przez godzinę hantlami machałam. Teraz ja padam.

Na szczęście Mr. Tata obiecał, że to wszystko mi wynagrodzi. A on ZAWSZE dotrzymuje słowa. 

Na koniec przeglądałam YouTube i słuchałam moich ulubionych kawałków. Jeden z nich na te urodziny sama sobie dedykuję:

Ps. Mr. Tato! słuchaliśmy tego dokładnie rok temu. ;)

czwartek, 9 czerwca 2011

Super Mamą być...

...to nie jest takie trudne. Naprawdę!

Od samego początku musiałam sama sobie radzić z nowymi obowiązkami. Najpierw przerażona, a teraz szczęśliwa jestem z takiego obrotu sprawy. Przekonałam się jaka jestem silna. Przez poród przeszłam sama, teraz przez pierwszy miesiąc życia Synka w zasadzie też. A do tego zaczynam się organizować. Mój świat choć krąży głównie wokół Małego zaczyna otwierać się na nowe (stare) obowiązki. Oprócz karmienia, przewijania, pielęgnacji mojej pociechy mogę zrobić pranie, poprasować, ugotować obiad, zrobić zakupy, posprzątać i znaleźć chwilkę na pomalowanie paznokci i nałożenie maseczki.

Z uwagi na to, iż całkowicie się już wygoiłam i czuję się cudownie w ten weekend chcę dorzucić do tej listy jeszcze ćwiczenia. Już nie mogę się doczekać kiedy rozłożę moją matę do jogi ;) Choć prawie wróciłam do swojej poprzedniej figury, pozostało kilka niedoskonałości do zniwelowania. Tak. Pracę nad sobą czas zacząć.

Bycie Super Mamą naprawdę nie jest takie trudne. I nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej!

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Szczepić? Nie szczepić?

Oczywiście szczepić! Ale jak (czym)?

Boję się jakiejkolwiek ingerencji zewnętrznej w malutkie ciałko mojego Synka. Szczepienia to ostatnio dość kontrowersyjny temat. Zdaję sobie jednak sprawę jak bardzo są one konieczne i wiem, że zaszczepię Małego. Pozostaje mi tylko wybrać właściwą szczepionkę.

Po pierwszej wizycie u pediatry byłam przekonana, że zdecydujemy się na szczepionkę skojarzoną "5 w 1" lub "6 w 1". Jednak do przejrzeniu internetu oraz zasięgnięciu opinii wśród znajomych, którzy już szczepili swoje pociechy, szczerze się przeraziłam. Nikt wcześniej nie uświadomił mnie jakie mogą być skutki uboczne. Nie przeżyłabym gdyby mojemu Synkowi przeze mnie stało się coś złego. Zastanawiam się czy warto ryzykować? Wiem, że jedno wkłucie jest mniej bolesne niż trzy na raz. Ale może warto przetrwać zwiększony chwilowy ból, niż późniejsze ewentualne konsekwencje?

Może panikuję niepotrzebnie... ale to moje dziecko i muszę podjąć właściwą decyzję. Dla jego dobra.
Mam jeszcze trochę czasu.
Muszę to dokładnie przemyśleć.

Czy jakakolwiek decyzja będzie właściwa?

czwartek, 2 czerwca 2011

Pępkowe czas zacząć!!!

No i pozbyliśmy się dzisiaj kikuta pępowiny!!! Nastąpiło to w dość niekonwencjonalnych okolicznościach. Kikut przytwierdzony był na amen. Atom by go nie ruszył, dlatego interweniowała nasza położna. Z obawy przed interwencją chirurgiczną sama go ukręciła. No może nie ukręciła, ale dość porządnie szarpnęła i kikut został oderwany. Mały nawet nie jęknął. Teraz mamy cudowny mały pępuszek.

Tym sposobem odeszło mi kolejne zmartwienie.

Możemy oficjalnie świętować :)) Mr Tata to się dopiero ucieszył.
W lodówce stoi prawie pełna butelczyna spirytusu, który służył mi do przemywania pępka. Może zrobimy jakąś pyszną nalewkę?