środa, 25 września 2013

Dlaczego jesień jest taka fajna?

...Bo jest MOKRA!!!






Znacie to, prawda? I jak tu przekonać dziecko, by się w kałuży nie kąpało, jak to taka zabawa jest? Na całe szczęście tryb "zabawa" włącza mu się tylko, gdy na nogach ma kalosze ;)

poniedziałek, 23 września 2013

Zmiany.

Lubię jesień, bo po rozleniwiającym lecie przynosi zmiany. Zmiany w pogodzie, w stylu życia, w spojrzeniu na rzeczywistość.

Moja jesień przynosi mi w tym roku oddech... wtłacza mi świeże powietrze prosto do płuc. Nabieram wiatru w żagle.

Wiem, że u mnie ostatnio cisza, niemal jak makiem zasiał, ale... mam na głowie teraz tyle projektów, że nie bardzo jestem w stanie zebrać siły na sklecenie kilku zdań. Myślę też, że takie oderwanie się, pozwala złapać dystans. Ja go z całą pewnością złapałam.

Teraz nowe obowiązki i współprace wypełniają mój czas. Uwaga ucieka w zupełnie inne miejsca. Ale i o blogu nie zapomniałam wcale, choć chyba dojrzałam do paru zmian.

Właśnie wróciłam z naprawdę udanego szkolenia we Wrocławiu. W najbliższym czasie napiszę więcej. Teraz powiem jedynie, że przeżyłam pierwszą noc bez Małego. I on przeżył beze mnie. Nie wiem co mnie bardziej zaskoczyło, ale chyba jesteśmy gotowi na samodzielność. Małą separację... A Wrocław... no cóż zaczarował mnie, po raz kolejny :)

Zmiany. Przyszedł czas, by zakasać rękawy i wziąć się do roboty ;)


I nie zapomnijcie o konkursie. Farby są fantastyczne!



poniedziałek, 16 września 2013

Maluj, twórz, odkrywaj... czyli konkurs!

Jesień się zbliża. Już czuć ją w powietrzu, widać w płaczącym niebie, w kałużach, w chłodnych wieczorach i porankach. Z przykrością żegnamy się z latem. Z długimi spacerami i beztroskim wygrzewaniem się na słoneczku.

Mając świadomość, że teraz więcej czasu jednak (w zależności od aury) będziemy spędzać w domu, intensywnie poszukuję inspiracji, co by robić z Małym w te długie wieczory.

Że Mały rozliczne talenty ma, to wiecie. I myślę, że chyba nadszedł czas nad rozwinięciem jego kreatywności. Wcześniej Synek nie skupiał się specjalnie nad tworzeniem czegokolwiek. Raczej był "chodzącą destrukcją". Od pewnego momentu widzę jak wzrosło jego zainteresowanie pracami twórczymi... tj. oblepieniem mieszkania nalepkami, wpychaniem plasteliny w samochodziki, zwłaszcza te z otwieranymi drzwiami, kolorowaniem pisakami moich białych mebli (no kto to widział, żeby takie białe były).

Ale i nam trafił się prawdziwy hit. Farby w sztyfcie? Słyszałyście o takim wynalazku? Ja jestem zachwycona, a Mały jeszcze bardziej. A to co wychodzi spod jego małych rączek zachwyca mnie każdorazowo. I zastanawiam się czy zawsze tak będzie, ze każda jego bazgroła, dla mnie będzie dziełem sztuki?





Prawda, że całkiem sprytny wynalazek?

Jeśli chcecie same się przekonać jak to działa to mam dla Was niespodziankę, a raczej






Aby zdobyć zestaw farb w sztyfcie, wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Jakie znane dzieło sztuki najchętniej powiesiłabyś u siebie w domu i dlaczego?

Konkurs trwa od 16 do 30 września.

Zapraszam :)))


środa, 11 września 2013

Silnik Diesla czyli problemy z usypianiem

Już dawno zapomniałam, co to znaczy nie umieć uspać dziecka, czy to w dzień czy w nocy. Trafem szczęścia przez ostatnie kilka miesięcy rytm dnia mieliśmy całkowicie ustabilizowany (+/- 30min.)

Ale...
Nie ma lekko. Wszystko się zmienia. Od kilku dni (i nocy o zgrozo!) Synek ma problemy ze snem... Wybudza się kilkakrotnie w ciągu nocy.

Dziś już wcale w dzień spać nie chciał, i choć radośnie wieczór przywitałam, myśląc "O. To dziś rozpocznie się szybciej niż zwykle!", niestety rozczarowałam się strasznie.

Bo dziecko zamiast spać to:
- postanowiło policzyć ile autek liczy jego zbiór. A, że liczyć nie potrafi, po prostu wywalał auta z pudła i pojedynczo wkładał je do środka.
- układał piramidę z krzeseł (!)
- próbował nauczyć się skakać z parapetu
- owijał się kołderką i turlał z łóżka na podłogę
- skakał po łóżku (to akurat banał...)
- po iluś-tam prośbach by jednak poszedł spać, przyniósł do łóżka misia, położył na poduszce i przykrył kołderką

Koncepcji mi brakło, by przekonać go do spania. W końcu wytoczyłam ciężkie działo... zaczęłam śpiewać (!) I zadziałało! Naprawdę!
Mały przybiegł do mnie i zatkał mi usta dłońmi. I trzymał tak, i trzymał, a ja śpiewałam i śpiewałam. Po kilku chwilach znudził się i wpakował do łóżka...

Mr.Tata z niedowierzaniem obserwował co się dzieje... Po wszystkim pokiwał głową:
- i wyobraź sobie, że masz taką dwójkę. Silnik Diesla normalnie...

Impossible....

poniedziałek, 9 września 2013

Po raz drugi... czyli Spotkanie Mam Blogerek

Nawet nie wiecie jak z jak ogromną radością wzięłam udział w drugim Spotkaniu Mam Blogerek, tym razem organizowanym w Krakowie...


Spotkałyśmy się w uroczym miejscu zwanym Czułym Barbarzyńcą...  Tuż przy Wiśle, zaraz pod Wawelem...

Już wczoraj chciałam się zabrać do tej krótkiej notki, ale tyle emocji, że... musiałam odespać ;)

Pamiętam jak bardzo przeżywałam pierwsze spotkanie... pamiętam te uśmiechnięte twarze dziewczyn... tę konfrontację blog-real. Jak dziś!

Trochę bałam się czy spotkanie nr 2. też wywoła takie emocje... I nic a nic się nie zawiodłam. A myślałam, że odporniejsza będę. Jednak gdy stanęłam przed miejscem docelowym... nogi zrobiły mi się miękkie... Gdy zobaczyłam te mamy... z pociechami... czasem z mężami... szukałam znajomych twarzy. I znalazłam!

Organizatorki!
Panna Mi, Potwora Wózkowa, które najwyraźniej rozwinęły skrzydła... I pamiętam je jeszcze takie zestresowane, lekko dygoczące... Teraz to super-power-pewne siebie kobietki. Stanęły na wysokości zadania i zorganizowały spotkanie jakiego nie powstydziłby się profesjonalista!

I pewnie, że miały wsparcie, dziewczyn z Happiness is easy oraz Znaczki jak Robaczki. I dobrze, że miały, bo dzięki temu ogarnięcie tak dużego tematu było możliwe.

Brawo!

A co się działo, dokładnie opowiem, następnym razem :)))

sobota, 7 września 2013

W domu bez dymka proszę… czyli jak zostać EX Palaczem



Problem palenia w zasadzie dotyczy mnie pośrednio. Choć mój dom jest czysty od „dymka”, to wiele lat tolerowałam palaczy w swoim domu. Nie zawsze mi przeszkadzało, że gdy przychodzili znajomi obok kieliszka wina, czy butelki piwa była ustawiona popielniczka… później doroślałam, zaczęłam bardziej dbać o przestrzeń w moim życiu… i już ta popielniczka to jakoś nie przestała pasować.

Gdy zaszłam w ciążę przeżyłam dramat, gdy moja szefowa wiedząc, ze jestem w niej jestem niemal dmuchała mi w twarz… Tak, w świetle ustawy antynikotynowej i kodeksu pracy, paliła przy pracownikach, ba… nawet przy klientach.

Wtedy powiedziałam dość. Zero tolerancji dla papierosa w moim domu! W mojej obecności. Wcale nie muszę tego znosić.  Nikt nie musi! Ale zaczęłam obserwować, że moje otoczenie i  w tej kwestii zaczyna się zmieniać. Znajomi, którzy tak chętnie sięgali po kolejnego papierosa, sami zostali rodzicami. I powiem Wam, że dziecko + rodzic/opiekun z papierosem to nie bardzo.  No NIE i koniec. ZERO tolerancji.

Niemal codziennie obserwuję jak ciężką walkę muszą stoczyć. Bo rzucić palenie to wcale nie jest taka prosta rzecz. Bo jest i mocne postanowienie, potem chwila słabości… że jeden papieros to można przecież. Uciekanie na balkon, ogródek… czy inną wolną przestrzeń, i nie ważne, czy +30, czy -15. Nałóg rządzi!

I nie raz słyszałam teorie jak przestać palić… i co rusz nowe pomysły. Plastry, tabletki, sport, jedzenie… hmm… a gdzieś na samym końcu samozaparcie po prostu.  I powiem Wam, że po takich ciężkich bojach okazywało się często, że to rodzina jest siłą sprawczą, największą motywacją. Rzucanie papierosów jest walką, ale w tej walce wcale nie musimy być osamotnieni.
Motywacja.
Wsparcie.
Pomoc.
Bo jedną z kluczowych kwestii jest przyznanie się, że potrzebuje się pomocy.  Na szczęście jest wiele programów, które pomagają rzucić palenie, m.in. Ex Smokers.

Mój dom jest wolny od „dymka”. A Wasz?

środa, 4 września 2013

Memo!

Z ogromną przyjemnością rozpoczęłam właśnie współpracę ze sklepem ePINOKIO.pl. 


Wiecie dlaczego? bo lubię drewniane zabawki. Lubię ich klimat. Zapach. Dźwięk.
Staram się by w naszym domu było ich jak najwięcej...

Mały też docenia. Tym razem miał okazję pobawić się i przetestować MEMO.

Zabawka zamknięta jest w estetycznym drewnianym pudełku.


Elementy łatwo z niego wyjąć nawet małej rączce dziecka. Tak samo prosto jest je włożyć na miejsce.


Kostki mają wymiary 5x5cm. Są idealnie gładkie z estetycznymi i prostymi obrazkami. Prosta forma, to niewątpliwe siła tej zabawki .



Jeśli dziecko uzna, że kolorów jakby... ciut za mało jest, to może samemu sobie pokolorować... mniej więcej w ten sposób. (na szczęście wszystko idealnie się zmywa z gładkiej powierzchni)


 8 par drewnianych kwadracików to jak znalazł dobry start w Memo. Dziecko uczy się zapamiętywać poszczególne kształty, przedmioty. Dwulatek już doskonale kojarzy je w pary.



Zabawa Memo rozwija u dziecka spostrzegawczość i koncentrację. Uczy zapamiętywać i kojarzyć fakty. Gdy jeszcze ma tak atrakcyjną formę wpływa na zmysł estetyczny.

Oj dużo radości przyniosły nam te cegiełki :)

wtorek, 3 września 2013

Osiem!!!!

Dziś stuknęła nam ósma rocznica ślubu...
Niestety nie świętujemy... Ja jestem zagrzebana w zleceniach... Mr.Tata po pracy, pewnie sam padnie na... łóżko.

Dziś rano pytam szacownego małżonka:
- no to co robimy?
- ???
- przecież rocznica!
- ach tak. To możesz zapłacić rachunki za nasze "gniazdko miłości".


Taaa... uwielbiam ten romantyzm...

I tradycyjnie dedykacja muzyczna na ten dzień. A w duszy teraz mi gra: