niedziela, 31 lipca 2011

Prababcia

Prababcia jest po prostu nieziemska i niezastąpiona!

Postanowiliśmy z Mr.Tatą zabrać Małego Smyka i przedstawić go prababci póki jeszcze ją ma. Spotkanie było wzruszające, wszak to pierwszy prawnuk mojej babci. Gdy babcia zobaczyła naszego Synka zaczęła go całować po tych małych stópkach i rączkach i łzy miała w oczach... i napatrzeć się nie mogła... i nachwalić go...

Siedzieliśmy więc dzielnie u babci, a ona snuła moje ulubione opowieści o swoim dzieciństwie, o dzieciństwie mamy, ciotek i wujków. A robiła to tak barwnie, że można by słuchać godzinami. Nasz Mały Bohater wyczerpany tą przedłużającą się wizytą, zasnął w końcu ułożony wygodnie w foteliku. Postanowiliśmy więc zostać jeszcze chwilkę dłużej skoro Synek śpi. I jak to śpiący bobas zaczyna uśmiechać się przez sen. A mojej babci znów łezka się zakręciła i rzecze:

- spójrz jak on ślicznie z aniołkami przez sen rozmawia.

Oj rozczuliła mnie bardzo tymi słowami. Czy to oznacza, że teraz zawsze już będę się rozczulać w takich momentach? To przecież takie do mnie nie podobne.

Tak się cieszę, że pojechaliśmy odwiedzić tę naszą prababcię.

środa, 27 lipca 2011

Jestem w formie!!!

Jupi. Cel osiągnięty.

Waga dwa i pół miesiąca po porodzie wskazuje 54kg. Wprawdzie to o 4kg więcej niż przed, ale uważam, że poprzednia była wręcz skandaliczna. Teraz jest idealnie i tego się będę trzymać.

Moje ciało wprawdzie nie doznało zbytniego uszczerbku podczas ciąży, ale mimo wszystko wymagało rekonwalescencji. Z góry założyłam, że do formy wrócę szybko. Zachęcana widokiem super szczupłych po ciąży koleżanek wiedziałam, że nie jest to niemożliwe. Wystarczą dobre chęci, motywacja i dyscyplina.

Ja do formy dochodziłam tak:

  1. Jałowa dieta. To co jest dobre dla mojego dziecka jest dobre i dla mnie. Karmienie piersią bardzo przysłużyło się powrotowi płaskiego brzucha. Niech żyje karmienie!
  2. Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Nie ma się co oszukiwać. Dietą może i można zdziałać cuda, ale kształt zwiotczałym mięśniom, zwłaszcza brzucha może nadać tylko odpowiedni zestaw ćwiczeń. Inaczej oponka nigdy nie zniknie. Ćwiczyć zaczęłam już 4 tygodnie po porodzie. Najpierw joga, potem dokładałam kolejno brzuszki i rowerek stacjonarny. Ruch obowiązkowo 3-4 razy w tygodniu po ok. 45min. Niech żyją ćwiczenia!
  3. Wsparcie Mr.Taty, dla którego chcę wyglądać zawsze atrakcyjnie, a który to kocha mnie niezależnie od tego jak wyglądam. Niech żyje Mr.Tata!

No i na zdjęciach ze chrztu wyglądam jak lachon! Synek będzie dumny!

poniedziałek, 25 lipca 2011

Rozszerzam działalność


Z uwagi na to, iż moja głowa jest pełna spraw, którymi chciałabym się podzielić, a jednocześnie nie lubię mieszać, postanowiłam prowadzić jeszcze dwa blogi:

Happy Trendy Style
Miejsce, w którym będę zamieszczać informacje m.in. o kosmetykach. Do stworzenia tego bloga natchnął mnie fakt, iż sama poszukuję o nich informacji w necie. Lubię poznawać opinie zanim się na coś zdecyduję, więc dlaczego sama miałabym się nimi nie dzielić?

PowerProjekt
to naturalna kolej rzeczy. Dzięki Synkowi ponownie zapałałam miłością do maszyny szyjącej, postanowiłam więc założyć „galerię” rzeczy stworzonych przeze mnie.

Zapraszam do odwiedzania moich „nowych dzieci”.

piątek, 22 lipca 2011

Coś ciekawego

Wczoraj znajoma przesłała mi bardzo ciekawy link do strony z aktualnymi promocjami dla dzieci. Myślę, że może się przydać więc zamieszczam:

http://promobaby.pl/

Wiedza o tym, w którym markecie są aktualnie promocje na pieluchy jest cenniejsza niż złoto ;) Jak znacie jeszcze tego typu strony to podzielcie się. Ja chętnie skorzystam.

 ***

Wracając do mojego poprzedniego wpisu: Mały wciąż się budzi co 2-3 godziny w nocy. Dziś skorzystam z rady agakry i spróbuję go przetrzymać. Może się po prostu wybudza i zaraz zamierza zasnąć a ja niepotrzebnie panikuję. Ropieje mu też oczko. Tak samo było jak wróciliśmy ze szpitala... Naprawdę czuję się jak na początku... Tylko Synek jakiś taki większy i cięższy.

środa, 20 lipca 2011

Krok w tył? Krok w przód?

Bacznie obserwuję rozwój mojego dziecka. Cieszy mnie każda nowa umiejętność, która pojawia się z dnia na dzień. Z przyjemnością mogę wymienić, że mój kochany Syneczek zaczął:
  • chwytać pieluszkę i wkładać ją sobie do buzi
  • do buzi wkłada również swoje rączki a zwłaszcza kciuk, który z umiłowaniem ssie
Zaczęłam kłaść go na macie edukacyjnej, po której „pełza” na plecach. Dziwi mnie a jednocześnie cieszy fakt, że ma tak silne nogi, którymi odpycha się na tyle mocno, by przemieścić się z jednego końca maty na drugi. Ułożony na brzuchu leży w miejscu, ale usilnie „ćwiczy” podnoszenie głowy i pełzanie.


Niepokoi mnie jednak fakt, że mój Syn zbyt często budzi się w nocy. Już od dłuższego czasu przesypiał noc z jednym karmieniem (między 2.00 a 3.00). Za to przez ostatnie trzy noce wstawałam do niego 4-5 razy!!! Nie był marudny, nie zaobserwowałam by mu cokolwiek dolegało. Po prostu budzi się tak jak w pierwszym miesiącu życia. Czyżbyśmy coś przegapili?

poniedziałek, 18 lipca 2011

Prawie jak ślub...

ech... co to był za Chrzest!

Przyznam szczerze, że ceremonia w kościele była cudowna. Ksiądz poprowadził ją tak, że każda rodzina chrzcząca swoje dziecię mogła poczuć się wyjątkowo. Jestem niezmiernie zadowolona. 

Nasza pociecha z była niezwykle grzeczna (zresztą zawsze jest taka), z czego jestem bardzo dumna. W poprzednim życiu musiałam zrobić wiele dobrego chyba, że trafił nam się taki Super Syn. Zupełnie niekłopotliwy. Przez całą mszę rozglądał się uważnie wokół, a nawet się uśmiechał. Chyba lubi dźwięk organów. Może będzie muzykiem... może kompozytorem... hmm... prawie jak Mr.Tata.

Chyba nawet trochę wzruszająco było. Obie babcie płakały. Mi podobało się bardziej niż na moim własnym ślubie (choć był również cudowny). W końcu to pierwsze święto mojego Syna.

Reasumując: wyszliśmy z poganinem,  wróciliśmy z chrześcijaninem. A ja dziś dochodzę do siebie :))

piątek, 15 lipca 2011

Rzecz, bez której nie mogę żyć to:

Fotelik – Bujaczek!



Ratuje nie tylko moje życie ale i kręgosłup. Teraz nie wiem jakbym sobie bez niego poradziła.

Synuś ładnie przesypia noc w łóżeczku, ale już o 6.00 rano jest aktywny. On się śmieje a ja ledwo oczy otwieram. Wkładam go wtedy do Fotelika a on gada sobie z kotkami, które w ostatnim czasie wyjątkowo wzbudzają jego zainteresowanie. Ja jeszcze mogę się zdrzemnąć. Fotelik stawiam zaraz przy moim łóżku tak, bym mogła mieć wyciągniętą rękę i go pobujać w razie potrzeby.

W ciągu dnia nie ma żadnej siły, która zmusiłaby mojego Synka do spania, a nawet leżenia w łóżeczku. Nawet zawieszona karuzela nie jest na tyle interesująca. Sprawę ratuje Fotelik. Gdy Małemu oczka się kleją, kładę go w nim przykrywam kocykiem, pobujam przez chwilę... i sprawa załatwiona.

Fotelik – Bujaczek jest niezbędnym narzędziem również podczas czynności pielęgnacyjnych. Gdy Mały już zaśnie to mam łatwy dostęp do jego malutkich paluszków i spokojnie mogę poobcinać mu paznokietki.

Na Foteliku również czytamy sobie bajeczki. Siadam wtedy na podłodze a książeczkę trzymam na jego kolanach. Cenię sobie bardzo tą niezwykłą bliskość jaka się wtedy nawiązuje. Patrzymy sobie w oczy, trzymam go za rączkę i opowiadam... Z łatwością mogę pocałować go w te jego senne oczęta.

Fotelik – Bujaczek to najbardziej trafiony zakup akcesoriów dziecięcych. Nic bardziej nie cieszy równocześnie mnie i Synka. Po prostu go uwielbiamy.

sobota, 9 lipca 2011

Zrób to sama czyli rewii ciąg dalszy


Nie wiem czy przypadkiem nie strzeliłam sobie w kolano uporem, że nie kupię garniturku do chrztu. Okazuje się bowiem, że NIE MOŻNA kupić sobie samych spodni. Co więcej NIE MA dostępnych również spodni typu sztruksy w kolorze białym!!! Producenci nieźle dbają o swoje interesy!!! Albo kupujesz cały komplet albo masz problem.

Trochę się podłamałam chodząc od sklepu do sklepu, od targowiska do targowiska bez jakiegokolwiek efektu. Kurza noga i tyle.
Trafiłam ostatecznie do miejsca gdzie Urocza Pani prowadzi swoją pracownię i szyje stroje komunijne, suknie ślubne itp. Zadeklarowała, że owszem uszyje spodnie do chrztu z białej tafty! Całkowity koszt 40zł.

Względnie ucieszona wyskoczyłam z pracowni do Mr.Taty, który akurat bujał Małego:

- No co Ty! - oburzył się – takie spodnie to sama sobie możesz uszyć!

Hmm... na to nie wpadłam. Podekscytowana nowym pomysłem ruszyłam do domu. W jedno popołudnie powstały te oto spodnie:



a całość wygląda tak:


Efekt jak dla mnie zadowalający. Teraz żaden chytry producent ani dostawca chińskiej pseudo-odzieży nie będzie mi dyktował w co mój Syn będzie ubrany. Idąc za ciosem mam zamiar stworzyć Małemu kilka fajnych ciuszków.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Rewia Mody czyli jak wystroić się na chrzest.

Może nie tyle Się wystroić co dziecię.
Nie jestem i nigdy nie byłam zwolenniczką przesady i przepychu w strojach chrzcielnych, komunijnych a nawet ślubnych, dlatego Syna swojego w ten ważny dla niego dzień postanowiłam ubrać skromnie dość. W tym celu zakupiłam białe body i biały sweterek. Do kompletu brakuje tylko spodni...



No i usłyszałam, że za skromnie Synek będzie ubrany! Że w garnitur(!) go trzeba przyodziać!

Jaki garnitur się pytam? Syna chcę ubrać a nie przebrać! Uważam, że to jest zupełnie nierozsądne wydawać pieniądze i to nie małe, po to tylko, żeby dziecko „wyglądało” przez godzinkę w kościele. Co złego jest w sweterku? Przecież wedle zasady dzieciątko niewinne w biel będzie odziane? Czy to nie wystarczy? (tłumaczyłam chyba niezbyt przekonująco).

Na całe szczęście to JA i Mr.Tata ostatecznie decydujemy w co dziecko będzie ubrane. Ale po co te wszystkie zgrzyty?

Wrrr... zła jestem.

sobota, 2 lipca 2011

Pogromca Mitów

Okazuje się, że jestem „Pogromcą Mitów” krążących po mojej rodzinie na temat ciąży, porodu, dziecka...
A zaczęło się od:

CZAS CIĄŻY

Moja rodzina:
  • na pewno urodzisz dziewczynkę, bo w naszej rodzinie same baby się rodzą”
No i chłopaka mam.

Tata (gdy po USG dowiedzieliśmy się, że chłopak będzie):
  • Uważaj, bo może okazać się, że jednak dziewczynka. Z USG różnie bywa”
Nic z tego.

Siostra (dwa lata temu urodziła dziecko):
  • zobaczysz jak wyjdą Ci rozstępy, gdy Ci brzuch urośnie”
Nie mam ani jednego.

Siostra:
  • jak urodzisz dziecko to już nie będziesz miała czasu na ćwiczenia”
Co drugi dzień poświęcam godzinę by poćwiczyć.

PORÓD

Siostra:
  • Miałam szczęście, bo rodziłam siedem godzin. Nie wszystkie tak mają.” (nie wspomina, że jej poród był z komplikacjami zagrażającymi dziecku).
Miałam szczęście bo rodziłam 10 godzin na zupełnym „lajcie”.

Mama (po upływie terminu porodu):
  • Na pewno podadzą Ci oksytocynę. Zawsze tak robią po terminie”.
Nie podali. Na poród czekałam 10 dni. Oboje czuliśmy się dobrze, więc nie było wskazania. Poród rozpoczął się samoistnie.

Ps. Pozdrawiam Szpital Powiatowy w Mikołowie. Cudowna opieka położnych, fachowi lekarze, nowoczesna porodówka, sale dwuosobowe z łazienką. Zero opłat. Jak w filmach...

Siostra:
  • Bez sensu, że dziecko po porodzie będzie przy tobie. Nie będziesz miała czasu odpocząć”
Bzdura. Widok śpiącego obok dzieciątka regeneruje wszystkie siły.

DZIECKO

Mama (po tym jak powiedziałam, że czytam Małemu bajki):
  • To i tak nic nie daje”
No to zobaczymy!

Siostra (gdy dowiedziała się jak szybko rośnie mój Synek):
  • Zatrzyma się do roku i nie będzie taki duży”.
No to zobaczymy!

Siostra (jej dziecko jest tak ruchliwe, że nie da jej się opanować):
  • Zobaczysz twoje też takie będzie”.
No to zobaczymy!