Plac zabaw to istna szkoła przetrwania... dla rodziców bardziej niż dla dzieci. To szkoła wychowywania przez rodziców swoich pociech. Ileż różnych teorii, dobrych rad, trików, sztuczek (co jedna to lepsza) wychowawczych usłyszeć można.
Na całe szczęście podatność na dobre rady i opnie dawno mam już za sobą. Wyrobiłam w sobie przekonanie, ze sama wiem, co jest słuszne dla Małego i wychowuję go w świetle zasad, w które wierzę.
Jednak od czasu do czasu trafi mi się rozmowa z drugim rodzicem, która wybija mnie z mojego świata. Tak było i tym razem. Czułam się jakbym dostała młotkiem w głowę lub zażyła jakiś psychotropowy specyfik.
Siedzę w piaskownicy z Synkiem, a razem z nami ojciec dwuletniego chłopczyka. Rozmawiamy o naszych dzieciach. Pada w moją stronę pytanie:
- śpi już sam?
- czasem... raz śpi u siebie, raz ze mną
- w swoim pokoju?
- nie ma jeszcze swojego pokoju...
- no ja bym z tym nie zwlekał. My właśnie uczymy syna zasypiać w swoim pokoju, póki jeszcze nie mówi.
- co mowa ma wspólnego z zasypianiem w swoim pokoju?
- no ma! Moja siostra uczyła swoją 2,5 letnią córkę zasypiać u siebie, a że ta już dobrze gadała to mieli w domu istny horror
- jak to?
- na bo krzyczała "mamo nie zostawiaj mnie. mamo boję się"
- dlaczego?
- no, jak ją wkładali do łóżeczka, gasili światło i wychodzili, żeby małą nauczyć samodzielnego zasypiania...
Ta rozmowa jeszcze chwilę się ciągnęła. Wdałam się z ojcem w dyskusję o samodzielności dwulatków. I czułam się w tej rozmowie, jakbym gimnazjaliście całki wykładała.
Nie daje mi to spokoju. Jak można tak małe dziecko zostawić same w ciemności? Zdaję sobie sprawę, ze teraz dzieci szybko nabierają samodzilności, świat pędzi do przodu, rodzice pracują, dzieci często zdane są same na siebie.
Ale jaki jest sens pozostawienia dziecka w krzyku "mamo boję się"?
Czy dwuletnie dziecko (w ogóle dziecko) nie potrzebuje już przytulenia, kołysanek, wspólnego czytania bajek?
Czy naprawdę te parę chwil towarzyszenia dziecku przy zasypianiu to taka strata czasu dla rodzica?
Czy dzieci naprawdę muszą być aż tak samodzielne? Same jeść, same zasypiać, same się sobą zajmować?
Czy to nie jest przypadkiem znęcanie się psychiczne nad dzieckiem? Oczekiwanie od niego rzeczy, które go przerastają?
Same sobie na to odpowiedzcie, bo mi ręce opadają...
oj też bym nie zniosła takiego płąkania i wołania :/
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%
OdpowiedzUsuńMam 4 latka i 3 latkę w domu, codziennie ja lub mąż, śpiewamy im kołysanki lub opowiadamy bajki aż usną. Nie wyobrażam sobie zostawienie ich samych sobie. Wieczór ma być miły i spokojny dla malucha :-)
tak, sen ma się dziecku dobrze kojarzyć, przecież wtedy regeneruje siły, odpoczywa, a nie ma się bać spać.
Usuńrównież tak uważam. Nie bardzo rozumiem co tym zyskuje, kiedy dziecko sie boi?!
UsuńDość drastyczna ta nauka samodzielności.
OdpowiedzUsuńA propos ciemności i leku dzieci czytałam nie dawno (niestety nie pamiętam gdzie), że właśnie rodzice popełniają błąd włączając np. lampkę przenosząc swoje lęki (strach przed ciemnością) na dziecko. Tyle tylko, że bez lampki powinno się usypiać od początku, a nie nagle.
tak, rodzice bardzo często zarażają swoje dzieci własnymi obawami. Strach przed ciemnością, przed upadkiem, przed samodzielnym wyjściem... dużo tego
Usuńmam wrażenie, że rodzicom trudno zaakceptować i zrozumieć uczucia starszych dzieci
OdpowiedzUsuńFajnie sroka pisze, bardzo dobry artykuł szkoda ze nie pamietasz.
OdpowiedzUsuńSami napedzamy dziecko strachem, obejrzy bajke gdzie jest ciemno i jakis duch czy cos, a pozniej wola nas ze w pokoju jest duch a my zapalamy swiatlo i mowimy "juz sien ie boj ducha nie ma, zniknal" i sami utwierdzamy w tym dziecko.
Dlaczego dziecko boi sie ciemnosci? to nie jest uwarunkowane genetycznie. Gdzies cos widzialo. Jak ja, ja tez sie balam zasypiac, ale z lampka w zyciu bym nie zasnela. Moje dziecko spi samo w calkowitej ciemnosci i o 7 rano przychodzi samo (czy jak po ciemku idzie to tez nie placze tylko sie smieje).
Wspolczuje temu dziecku, ze tak kaza mu lezec w krzyku, przeciez to sie odechciewa spac, bo myslisz tylko o tym ze sie boisz byc sam w pokoju.
Bez sensu. Chyba Ci rodzice nie byli usypiani przy bajce z ksiazki czy opowiadanej z pamieci. Ja tak i wiem, ze swojego zasypiania z bajka nie zamienilabym za nic w swiecie.
Trzeba bylo mu powiedziec, "Panie! a pan by chcial po taksanskiej masakrze pila mechaniczna polozyc sie spac w ciemnym pokoju majac 10 lat? dziecko tak sie czuje jak obejrzy Caspra przyjaznego duszka, bo ma bujna wyobraznie, wiec niech sie pan zastanowi".
Jednak zneczanie? to chyba za ciezkie slowa. Oni nie robia tego siwadomie, ani nie maja z tego powodu satysfakcji. Po prostu sa dorosli i dla nich takie zasypianie samemu po ciemku jest normalne. Widocznie oni maja slaba wyobraznie.;)
zapytałam retorycznie czy to znęcanie... moje nastawienie do tej sytuacji jest negatywne, to oczywiste. Rodzice czasem pozbawieni są elementarnej wyobraźni wychowawczej...
UsuńZgadzam się z Tobą!! Sama się zmagam z nerwicą lękową, niektóre rzeczy, których się boję są absurdalne, ale to silniejsze niż ja. Więc skoro ja dorosła tak przeżywam swoje lęki, to co dopiero takie małe dziecko!!
OdpowiedzUsuńJak najszybciej dziecko wszystkiego nauczyć trzeba zanim zdąży się sprzeciwić!! Odseparować i niech ryczy samo wyryczy się,,, Ale dobra poważnie :) Co za stek bzdur Ci ten facet próbował wepchnąć! Głupoty, głupoty i jeszcze raz głupoty!
OdpowiedzUsuńBo nie umie mówić ... Bo nie umie się sprzeciwić ... Straszne, nie wyobrażam sobie żeby moje Córka zasypiała w takim stresie ... Ręce opadają ...
OdpowiedzUsuń...i cyce :D
Usuńteż , i serce pęka na myśl że coś takiego się dzieje ...
Usuńwłaśnie... usamodzielnić zanim zacznie mówić, to dopiero szokujące i smutne :(
UsuńHeh z samodzielnym zasypianiem to faktycznie ciężko jest... My Emilkę uczyliśmy najpierw spania w drugim pokoju ale zasypiała przy cycu i na każde wołanie do niej szłam. Gdy odstawiłam ją od piersi to zasypiała przy tacie i w nocy tata do niej chodził gdy się budziła. Gdy przestała mnie kojarzyć z mlekiem to zasypiała też przy mnie. Teraz zasypia sama po tym jak się z nią chwilę poleży i zostawi samą w pokoju. Ale nastąpiło to dopiero wtedy gdy pozwalała nam wstać ze swojego łóżka i wyjść przed swoim zaśnięcie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, ze zostawiam ją krzyczącą czy też przestraszoną. Zawsze do niej idę gdy mnie woła w nocy. Moim zdaniem nauka samodzielnego zasypiania jest etapem długotrwałym który trzeba przeprowadzać powoli i etapami tak aby nie było to dla dziecka traumatyczne przeżycie. Nie da się tego zrobić szybko - z dnia na dzień!
OdpowiedzUsuńBardzo mądre słowa:-)
Usuńmoj synus ma 2 latka i śpimy razem...nie widzę w tym nic złego
OdpowiedzUsuńMnie również wszystko opadło...
OdpowiedzUsuńNiektórzy koślawo pojmują tak modną teraz teorię odpępowiania. Ja to uważam za chore, bo o ile podziwiam umiejętne usamodzielnianie bobasów, typu - odstawianie od cyca, oduczanie kołysania, noszenia itd,o tyle nie nawidzę akcji tego typu, o jakiej piszesz.
Ja ostatnio słyszałam, że moja znajoma nie zamierza nosic na rękach swego miesięcznego niemowlaczka, bo to manipulator. Manipuluje nią, bo wystarczy, że lekko uniesie go w naleśniczku i już przestaje płakać. Nie przyszło jej do głowy, że maleństwo ma naturalną potrzebę bliskości i przytulenia.Nie pojmuję tego.
nie mogę normalnie. Miesięczny bobasek niczego nie potrzebuje bardziej niż ramion kochającego rodzica... płakać się chce
UsuńNie mogę czytać takich rzeczy, no! To mnie boli w środku.
OdpowiedzUsuńmnie też, szczególnie ściska mi serce z bólu i żołądek z nerwów ...
Usuńbosz, jak można zostawić dziecko gdy krzyczy mamo boje się.
OdpowiedzUsuńja nie wyobrażam sobie czegoś takiego dla mnie tym sposobem dziecko się uczy, że nie ma oparcia od rodziców gdy coś się dzieje. mam w domu czterolatkę i 20 miesieczną pannice i obie zasypiają ze mną i nie wyobrażam sobie zmuszać, którąś samą zasypiać po ciemku
Niektórym wydaje się , że spłodzili dziecko - odhaczyli "obowiązek", teraz trzeba dziecko zaprogramować ... MASAKRA!
OdpowiedzUsuń"Jesteś odpowiedzialny, za to co oswoiłeś" - człowieku.
Dodam , że Środkowy wyprowadził się od nas dopiero jak urodził się najmłodszy - czyli 5,5 ... nie byliśmy szczególnie zachwyceni , że w tym wieku śpi z nami, ale skoro pozwoliliśmy od początku to cóż. W ogóle jest tak , że kto chory ten do nas przychodzi ;-) - taki naturalny antybiotyk , podobno dzieci, które śpią z rodzicami szybciej dochodzą do siebie. W każdym razie we wszystkim trzeba zachować umiar ;-))) Czego sobie i Wam życzę :))))
Usuńdokładnie :)
UsuńWłaśnie, zauważam też ten lęk przed braniem odpowiedzialności i chęcią udawania, że "od 20ej dziecka nie ma i jest czas dla mnie" dziecko ma się dostosować do rodziców, a jak nie daj Bóg płacze lub krzyczy to przeszkadza rodzicom w ich życiu, a decydując się na dziecko decydujemy się też na przynajmniej częściową rezygnację z siebie i zmianę życia na zawsze i jak dziecko o 21 jeszcze nie śpi to nie dlatego żeby nam zabrać "nasz cenny wolny czas"
Usuńpo erze zasypiania przy butelce, później etapie zasypiania w wózku po mieszkaniu zaczęliśmy ją usypiać w łóżeczku. nigdy do głowy by mi nie przyszło, by ją zostawić płaczącą.
OdpowiedzUsuńjesteśmy tam tak długo aż zaśnie. głaszczemy po pleckach, głowie, śpiewamy kołysanki. wychodzimy, gdy śpi.
nie zniosłabym krzyku dziecka. ono jeszcze nie ma świadomości snu, dla dziecka to jest oderwanie od rzeczywistości i wiadomym jest, że towarzyszą temu lęki. należy dziecku w tym pomagać, przejść w spokojny sen.
takie wieczorne rytuały są cudowne przecież. Ja uwielbiam z małym leżeć i patrzeć jak się wycisza i zasypia... jestem spokojna gdy zasypia z uśmiechem na ustach :)
Usuńkoszmar :-(
OdpowiedzUsuńJa dla Twojego zdrowia psychicznego proponuję zmianę placu zabaw.Wiecznie spotykasz tam "nieodpowiednie" towarzystwo.Jak nie menela co raczy się odezwać do Ciebie i Twojego synka ,to znów nieodpowiednia pani "nie"sprzątająca, to znów same złe i niedobre mamusie vel opiekunki itp.Bardzo współczuje.
OdpowiedzUsuńMuhahaha :) Jaka odwaga i problem Anonim ma z czytaniem ze zrozumieniem ;)
UsuńDrogi Anonimie, rozumiem, że dla Ciebie zarówno menel jak i pani "nie" sprzątająca, jak i szereg innych osób, które opisywałam to odpowiednie towarzystwo. Gratuluję! No cóż świadczy to o Tobie, zwłaszcza, że podpisać się pod swoimi słowami nie potrafisz... uuuu
UsuńPodpisać się potrafię ,ale nie chcę a to subtelna różnica:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie chodziłam na plac zabaw ze swoim dzieckiem właśnie dlatego aby nie miało sposobności spotkania się z nieodpowiednim towarzystwem na czele z wszystkowiedzącymi mamusiami i ich pociechami.Pozdrawiam Anna
ja się nie boję konfrontacji, dlatego na plac zabaw chodzę. Dlaczego dziecko miałoby z niego nie korzystać? Plac zabaw jest dla wszystkich, co nie znaczy, że na wszystko muszę kiwać głową :)))
Usuń