Mój mały Syneczek w końcu dorósł... do swojego konika bujanego.
Wprawdzie dziadek już na zeszłoroczną gwiazdkę sprawił mu taki prezent, ale jak to zwykle z wyobraźnią dziadków bywa... koń był na wyrost. I Synek jeszcze malutki, utrzymać się na koniku nie potrafił, i ja wiele obaw miałam co do bujanej zabawki. Uznałam, że Mały konikiem bawić się będzie jeśli sam zrozumie, o co w nim chodzi. Nic na siłę w trosce o jego kręgosłup i postawę.
Tym sposobem konik przez prawie rok mieszkał u szczęśliwego darczyńcy.
Jednak przyszedł czas na zmianę domu dla tego cudnego (cudacznego?) zwierzęcia. Mały sam wsiada na konia, buja się, za ogon ciągnie, paluchy do otworów nosowych wkłada, oczy oderwać próbuje, a czasem nawet do łba się tuli. Czyli dorósł do zabawki.
I tak koń zamieszkał z nami. Podejrzewam, że nie nie na długo jednak, bo konik tyciuteńki jest (chyba najmniejszy dostępny rozmiar) i Synek już kolanka podkurcza... jeszcze trochę podrośnie i dziadek egzemplarz większy sprawić będzie musiał :)))
Hahahahah A wiesz przecież,że dziadek na wsi się wychował, więc sobie nie żartuj, bo gdzie wy tego nastepnego konia zaparkujecie???? hahahahhaha
OdpowiedzUsuńśliczny konik na biegunach :) jak byłam dzieckiem męczyłam mamę o takiego, ale nie dostałam.
OdpowiedzUsuńmoja córka zamiast jeździć to tego konia czesze i mu baki puszcza ;)
OdpowiedzUsuńja też miałam konika :) to cudowny prezent :)
OdpowiedzUsuńKonik prześliczny :)
OdpowiedzUsuńoj to nie najmniejszy rozmiar :) mój synek miał takiego plastikowego już wyrósł z niego a robi rożne cuda na nim przede wszystkim z niego skacze
OdpowiedzUsuńpiękny rumak :D my mamy biedronkę, ale Mała się boi, więc została schowana :P
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się mój z dzieciństwa :) Klaudia też ma ale plastikowy (niestety), z odzysku po kuzynkach, więc jak to się mówi "darmowemu koniowi w zęby się nie zagląda" hehe ;) No ale najważniejsze, że użytkownik zadowolony ;)
OdpowiedzUsuńMama obiecała mi bujanego konika i nigdy go nie dostałam, buu. Marzyłam o dokładnie takim.
OdpowiedzUsuńE ma konika, w sumie to łosia z Ikea, ale woli sama go bujać niż być na nim bujana. poza tym przemalowałam go na różowo z czerwonego :) narazie służy jako ozdoba.
OdpowiedzUsuń