piątek, 4 stycznia 2013

Po Kolędzie

Wczoraj mieliśmy Kolędę. Zawsze wpuszczam księdza, bardziej z powodu tradycji niż prawdziwej potrzeby. W zasadzie sama obecność księdza w moim domu jest mi obojętna, to raczej element bożonarodzeniowego rytuału. Zawsze miałam wrażenie, że te wizyty są tylko takim eleganckim "zbieraniem na tacę".

Gdy się wprowadziłam do mojego mieszkania i przyjęłam pierwszą Kolędę to się mile zaskoczyłam. Młody ksiądz (w naszym wieku), odmówił przyjęcia koperty. Powiedział, ze jak chcemy to możemy w kościele do koszyczka wrzucić, a on nie po pieniążki przyszedł... Pomyślałam, że w Kościele następują zmiany i ucieszyłam się na tę myśl.

Niestety na drugi rok, inny ksiądz, inna Kolęda. Widziałam, jak się rozgląda i jak przedłuża pożegnanie, ale my koperty nie przygotowaliśmy. Zrozumieliśmy, że nie trzeba. Ksiądz odwiedza swoich parafian chyba po to, by ich poznać... poznać ich opinie, nastroje, problemy, radości... Nie tylko o kopertę tu chodzi, przecież.

W tym roku również koperty nie było. Cała wizyta księdza trwała 2 minuty raptem. Ksiądz usiadł, zajrzał w swoją kartotekę. Zapytał co u mnie słychać i gdzie jest mąż (niestety nie zdążył dojechać). Małemu dał obrazek i wyszedł...

Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć w pełni na to jedno postawione pytanie, a księdza już nie było...

Jaki sens więc mają takie wizyty? Dla mnie żadnego. Czułam się rozczarowana (pewnie tak samo jak ksiądz, który koperty nie dostał hahaha). W przyszłym roku zastanowię się czy wpuszczę księdza do swojego mieszkania.

Tylko Mały  wyniósł z tego spotkania nową lekcję. Po tym jak otrzymał obrazek, bardzo się ucieszył, lecz uczony przeze mnie, że od "obcych" ma nic nie zabierać, a każdą cudzą rzecz może jedynie pooglądać i musi oddać... leciał za księdzem z tym obrazkiem, by mu go zwrócić.

Ach nawet nie wiecie z jaką żałosną miną na mnie spojrzał, gdy się okazało, że ksiądz wcale nie chce obrazka z powrotem... A to co się musiałam natłumaczyć dlaczego może ten obrazek zatrzymać, to moje...


13 komentarzy:

  1. ja tez kolęd nie lubię. zastanawia mnie ich sens, to tylko zbieranie informacji o parafianach dla swoich statystyk i okazja na zarobienie "grubych" pieniędzy. przecież to ich praca, dostają z Kurii za to wynagrodzenie, a nasze "koperty" to łapówki... przecież nie chodzi o to, żeby naszą wartość jako Chrześcijan określała zawartość koperty, a to jakimi ludźmi jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas zawsze ksiądz chodzi, chwila i go nie ma, ale kopertę weźmie zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  3. My też wpuszczamy księdza. Koperty jednak nie daję... Co do samego przebiegu wizyty w naszym mieszkaniu to jest różnie - tak jak zauważyłaś wszystko zależy od tego jaki ksiądz przyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. z ksiezmi jak z lekarzami jeden na 100 jest z powolania:/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy mieszkałam na wsi kolędy wyglądały zawsze bardzo radośnie. Z księdzem się rozmawiało i nie tylko, róznież żartowało - ale wtedy byłam dzieckiem, nastolatką i panną.
    Teraz mam swoja rodzinę i jeszcze nie miałam okazji mieć kolędy w domu. Wynajmujemy mieszkanie i jesteśmy na kupnie swojego kącika, i nie wiem właśnie co wtedy będzie, jaki ksiądz, jaka parafia... tęsknię i pewnie już nigdy się nie powtórzą te miłe kolędy....

    OdpowiedzUsuń
  6. my wpuszczamy ksiedza z akazdym razem. Mamy przygotowaną nieduża kopertę, ale nie zdarzyła nam sie, żeby wziąl. Ostatnio był taki fajny młody. miło się pogawedziło, pożartowal, a jak mąż dawał kopertę, to powiedzial, że nie trzeba, bo lepiej zeby poszło to na lampę- obecnie mamy jeszcze tylko żarówki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak to już bywa z tymi księżmi- nie każdy z powołania, niektórzy dla pieniędzy..

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie było ok, wyrażał zainteresowanie, pytał gdzie pracuję, pytał czy są przeszkody, żebyśmy mieli ślub kościelny, ja że poza niechęcią męża nie ma, on że ciężko mu cos poradzić i mam się modlic, jak córka powidziała, że tata nie chodzi do koćioła, to spytał czy ja chodzę, mówiłam, że ja tak, gorzej c małą bo nie wytrzymuje. I w sumie tyle, kazał pozdrowić męża, no i też pytał gdzie pracuje. Ogólnie krótko, zwięźle, ale ok.

    OdpowiedzUsuń
  9. podobno za niedługo u Nas na chodzić...mam zamiar mocno zamknąć drzwi.Nie lubię nieproszonych gości:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie zastanawiam się, czy w tym roku wpuścić.. u mnie raczej przychodzą tylko po kopertę :/

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas to samo...wizyta 2 minuty i się ulotnił :/

    OdpowiedzUsuń
  12. wszystko zależy od księdza jaki przychodzi sama to podkreśliłaś u na tez czasami było tak wszedł i wyszedł ale tak naprawdę czy miałabyś jakieś pytanie do księdza wiedziałaś o kolędzie przygotowałaś jakieś pytanie może coś chciałabyś by Ci ksiądz wytłumaczył bo coś jest niezrozumiałe (może coś z Biblii albo coś Ciebie nurtuje
    ) ja w tym roku zastanawiam się jakie pytanie mogłabym księdzu zadać napisze sobie na kartce i mam nadzieje że odważę się zapytać bo to zawsze jakieś takie skrępowanie...

    OdpowiedzUsuń