Wczoraj mieliśmy Kolędę. Zawsze wpuszczam księdza, bardziej z powodu tradycji niż prawdziwej potrzeby. W zasadzie sama obecność księdza w moim domu jest mi obojętna, to raczej element bożonarodzeniowego rytuału. Zawsze miałam wrażenie, że te wizyty są tylko takim eleganckim "zbieraniem na tacę".
Gdy się wprowadziłam do mojego mieszkania i przyjęłam pierwszą Kolędę to się mile zaskoczyłam. Młody ksiądz (w naszym wieku), odmówił przyjęcia koperty. Powiedział, ze jak chcemy to możemy w kościele do koszyczka wrzucić, a on nie po pieniążki przyszedł... Pomyślałam, że w Kościele następują zmiany i ucieszyłam się na tę myśl.
Niestety na drugi rok, inny ksiądz, inna Kolęda. Widziałam, jak się rozgląda i jak przedłuża pożegnanie, ale my koperty nie przygotowaliśmy. Zrozumieliśmy, że nie trzeba. Ksiądz odwiedza swoich parafian chyba po to, by ich poznać... poznać ich opinie, nastroje, problemy, radości... Nie tylko o kopertę tu chodzi, przecież.
W tym roku również koperty nie było. Cała wizyta księdza trwała 2 minuty raptem. Ksiądz usiadł, zajrzał w swoją kartotekę. Zapytał co u mnie słychać i gdzie jest mąż (niestety nie zdążył dojechać). Małemu dał obrazek i wyszedł...
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć w pełni na to jedno postawione pytanie, a księdza już nie było...
Jaki sens więc mają takie wizyty? Dla mnie żadnego. Czułam się rozczarowana (pewnie tak samo jak ksiądz, który koperty nie dostał hahaha). W przyszłym roku zastanowię się czy wpuszczę księdza do swojego mieszkania.
Tylko Mały wyniósł z tego spotkania nową lekcję. Po tym jak otrzymał obrazek, bardzo się ucieszył, lecz uczony przeze mnie, że od "obcych" ma nic nie zabierać, a każdą cudzą rzecz może jedynie pooglądać i musi oddać... leciał za księdzem z tym obrazkiem, by mu go zwrócić.
Ach nawet nie wiecie z jaką żałosną miną na mnie spojrzał, gdy się okazało, że ksiądz wcale nie chce obrazka z powrotem... A to co się musiałam natłumaczyć dlaczego może ten obrazek zatrzymać, to moje...
ja tez kolęd nie lubię. zastanawia mnie ich sens, to tylko zbieranie informacji o parafianach dla swoich statystyk i okazja na zarobienie "grubych" pieniędzy. przecież to ich praca, dostają z Kurii za to wynagrodzenie, a nasze "koperty" to łapówki... przecież nie chodzi o to, żeby naszą wartość jako Chrześcijan określała zawartość koperty, a to jakimi ludźmi jesteśmy.
OdpowiedzUsuńU nas zawsze ksiądz chodzi, chwila i go nie ma, ale kopertę weźmie zawsze...
OdpowiedzUsuńMy też wpuszczamy księdza. Koperty jednak nie daję... Co do samego przebiegu wizyty w naszym mieszkaniu to jest różnie - tak jak zauważyłaś wszystko zależy od tego jaki ksiądz przyjdzie.
OdpowiedzUsuńz ksiezmi jak z lekarzami jeden na 100 jest z powolania:/
OdpowiedzUsuńTo prawda , smutna prawda.
UsuńKiedy mieszkałam na wsi kolędy wyglądały zawsze bardzo radośnie. Z księdzem się rozmawiało i nie tylko, róznież żartowało - ale wtedy byłam dzieckiem, nastolatką i panną.
OdpowiedzUsuńTeraz mam swoja rodzinę i jeszcze nie miałam okazji mieć kolędy w domu. Wynajmujemy mieszkanie i jesteśmy na kupnie swojego kącika, i nie wiem właśnie co wtedy będzie, jaki ksiądz, jaka parafia... tęsknię i pewnie już nigdy się nie powtórzą te miłe kolędy....
my wpuszczamy ksiedza z akazdym razem. Mamy przygotowaną nieduża kopertę, ale nie zdarzyła nam sie, żeby wziąl. Ostatnio był taki fajny młody. miło się pogawedziło, pożartowal, a jak mąż dawał kopertę, to powiedzial, że nie trzeba, bo lepiej zeby poszło to na lampę- obecnie mamy jeszcze tylko żarówki:)
OdpowiedzUsuńTak to już bywa z tymi księżmi- nie każdy z powołania, niektórzy dla pieniędzy..
OdpowiedzUsuńU mnie było ok, wyrażał zainteresowanie, pytał gdzie pracuję, pytał czy są przeszkody, żebyśmy mieli ślub kościelny, ja że poza niechęcią męża nie ma, on że ciężko mu cos poradzić i mam się modlic, jak córka powidziała, że tata nie chodzi do koćioła, to spytał czy ja chodzę, mówiłam, że ja tak, gorzej c małą bo nie wytrzymuje. I w sumie tyle, kazał pozdrowić męża, no i też pytał gdzie pracuje. Ogólnie krótko, zwięźle, ale ok.
OdpowiedzUsuńpodobno za niedługo u Nas na chodzić...mam zamiar mocno zamknąć drzwi.Nie lubię nieproszonych gości:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie zastanawiam się, czy w tym roku wpuścić.. u mnie raczej przychodzą tylko po kopertę :/
OdpowiedzUsuńU nas to samo...wizyta 2 minuty i się ulotnił :/
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od księdza jaki przychodzi sama to podkreśliłaś u na tez czasami było tak wszedł i wyszedł ale tak naprawdę czy miałabyś jakieś pytanie do księdza wiedziałaś o kolędzie przygotowałaś jakieś pytanie może coś chciałabyś by Ci ksiądz wytłumaczył bo coś jest niezrozumiałe (może coś z Biblii albo coś Ciebie nurtuje
OdpowiedzUsuń) ja w tym roku zastanawiam się jakie pytanie mogłabym księdzu zadać napisze sobie na kartce i mam nadzieje że odważę się zapytać bo to zawsze jakieś takie skrępowanie...