Tak, tak... mój Mały zachowuje się ostatnio niczym Kmicic w karczmie.
Wypija mleczko z butelki i wyrzuca pustą za siebie...
Wypija herbatkę z kubeczka i ciska nim o podłogę...
Zjada obiadek i pustą miskę na ziemię zrzuca... bo jakże tak puste naczynia mają stać na stole...
W przypływie dobrych chęci odniesie talerz do kuchni, by wrzucić go do zlewu. A że dobrze jeszcze nie sięga to wyrzut w górę jest porządny! Ileż to już się w moim domu wytłukło... nawet nie potrafię zliczyć...
Czas przeprosić się z plastikową zastawą, póki Małemu te "szlacheckie" zwyczaje nie przejdą...
skąd my to znamy, z całego zestawu dla Małego do jedzenia została jedna, wcale nie duża miska. Tyle wytłókł. Wczoraj zbił szklankę, bo wypił do końca, a że siedział w krzesełku to sobie zrzucił z wysokości, a co.
OdpowiedzUsuńEch...
U Nas podobnie... tylko jak mały wypije soczek z butelki czy niekapka bije nim mamę po głowie i woła "jecieee" ( jeszcze ) :):):)
OdpowiedzUsuńMoja Kinia też wszystkim rzuca na podłogę, szczególnie jedzeniem jak już się naje albo kota widzi w pobliżu... :)
OdpowiedzUsuńHaha :) A ja muszę się pochwalić, bo moja Mała odnosi zawsze wszystko do kuchni :) Jeszcze nic mi nie zbiła tfu tfu ;)
OdpowiedzUsuńOj u nas niekapek też zawsze ląduję na podłodze... z wielkim hukiem :)
OdpowiedzUsuńHaha :) Ale cieszmy się, że istnieje plastikowa zastawa :) Mój Młody ma na koncie jeden zbity talerze, bo wyciągał sobie z szafki i Mu wypadł...
OdpowiedzUsuń:DDDDDD no cudnie!
OdpowiedzUsuńA to Stworek mały ;)
OdpowiedzUsuńhahahah :-D
OdpowiedzUsuń