Po tym jak pewnego razu moje kosmetyki za sprawą zręczności Synka mego i totalnego gapiostwa mamy jego, znalazły się w toalecie, nauczyłam się robić makijaż trzema kosmetykami. Ba! Nawet jestem z niego zadowolona.
To była dość bolesna dla mnie lekcja (i kosztowna), ale wyniosłam z niej o wiele więcej. Po pierwsze, moje kosmetyki mieszczą się teraz w jednej zgrabnej kosmetyczce, którą z łatwością mogę schować w dowolnym miejscu w domu. Po drugie zrozumiałam, że nie potrzebuję taki wiele cieni różnistych, kredek, pomadek itp. Wiem, w jakich kolorach mi jest dobrze i w zasadzie maluję się góra czterema odcieniami.
Skład mojej kosmetyczki to: podkład, puder w kamieniu, róż do policzków, cień do powiek (cztery odcienie), kredka do oczu, tusz do rzęs. Kropka.
Niewiele.
Ale do czego zmierzam?
Właśnie dziś uświadomiłam sobie, że mam jedną małą fanaberię. Lubię kosmetyki, kiedy te akurat się kończą. Zwłaszcza tusz do rzęs. Niezależnie jakiej marki, z jaką szczoteczką... lubię go najbardziej gdy już gęstnieje. Wtedy dopiero uzyskuję zadowalający mnie efekt. Kupuję tusz często miesiąc przed tym, zanim go użyję. W tym czasie często go otwieram, by jak najszybciej przyśpieszyć efekt gęstnienia.
Zastanawiam się czy ja tylko mam taki problem z aplikacją tego kosmetyku, czy po prostu nie trafiłam jeszcze na ten jeden jedyny?
ja też wolę, gdy zgęstnieje. jest łatwiej go nałożyć i rzeczywiście daje lepszy efekt.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie znalazłam tuszu choć trochę przypominający te cuda z reklam. To ponoć nie lada sztuka umieć nakładać go odpowiednio na rzęsy. Najwidoczniej sztuki tej po tylu latach jeszcze nie opanowalam :) Zawsze mam jakieś "ale" co do konsystencji czy szczoteczki. No ale się nie poddaję.
OdpowiedzUsuńJa wprost przeciwnie, nie znoszę tego momentu kiedy tusz zaczyna gęstnieć, i pomimo, że co 2-3 tygodnie zmywam szczoteczkę tonikiem, tusz bezwzględnie zmieniam co 2 miesiące.
OdpowiedzUsuńja tez wciaz na etapie poszukiwan, kolezanki mnie uraczaly nazwami ja cenowo wymieklam...
OdpowiedzUsuńZ tuszem mam tak samo :)
OdpowiedzUsuńa ja nie lubie takich "starych" tuszów - uwielbiam swieże mój ulubiony to Maybelline, Colossal Volum` Express Smoky Eyes:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tusz to mam podobnie:-)
OdpowiedzUsuńja już dorastam do tego żeby sie pozbywać zbędnej kolorówki, nie cieniuje sie już wcale praktycznie bo nie mam czasu. Moje ulubione cienie to sleek i MAC:)tusz oczywiście najlepsze właściwości nam okazuje jak już się kończy:)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie na odwrót. Uwielbiam tusz, ale w pierwszych dniach użytkowania po kupieniu;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:D
ja mam więcej kosmetyków, ale prawie ich nie używam... ;)
OdpowiedzUsuńCo do tuszu to też wolę gdy zaczyna gęstnieć ;)
OdpowiedzUsuńo nie ja nie lubię gestych tuszy bo często robią grudki. Przynajmniej te których ja uzywałam.
OdpowiedzUsuńPo kilkuletnich poszukiwaniach udało mi się odnaleźć bardzo dobry tusz w atrakcyjnej cenie (17zł). Mogę podzielić się moim odkryciem. Jestem gotowa Ci go wysłać, żebyś mogła wypróbować. Jeśli Ci się spodoba, zostanie u Ciebie a jeśli nie podbije Twojego serducha, to odeślesz mi go i po sprawie :). Co Ty na to?
OdpowiedzUsuńJa kupuje po prostu zazwyczaj gęste tusze bo właśnie takie lubię najbardziej :).
OdpowiedzUsuńJa mam: podkład, dwa zestawy cieni po 3 komplementarne - jeden w kolorach brązowo złotych a drugi morela i fiolet, kredkę czarną, błyszczyk i tusz ;D
OdpowiedzUsuńJa na codzień maluję się jedynie fludem, tuszem i pomadką. A jeszcze przed porodem nie do pomyślenia było dla mnie wyjście bez cienia, kredki i różu na policzkach :P teraz szkoda mi czasu na to ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak robię!
OdpowiedzUsuńSkład mojej kosmetyczki jest identyczny :)
OdpowiedzUsuńA ja mam dwa pudełka :D zawsze koleżanki do mnie przychodziły się malować :D Mam wszystko na każdą okazję:D
OdpowiedzUsuńW sumie nie zwracałam do tej pory na to uwagi
OdpowiedzUsuń