poniedziałek, 11 lutego 2013

Logopeda

Mam niezwykłą zdolność przyciągania ludzi i zdarzeń. Często, gdy o czymś intensywnie myślę, spełnia się.
Tak było i tym razem.

Od jakiegoś już czasu w głowie kotłowała się myśl, by udać się z Małym do logopedy, tak dla świętego spokoju. Choć Synek w swojej chińszczyźnie mówi coraz bardziej melodyjnie, a gdy pochłonięty jest samodzielną zabawą wyrywają mu się poszczególne słowa, to wciąż mam wrażenie, że coś go blokuje.

I te pytania, czy gada już, co gada, dlaczego tak mało... wybijają mnie z mojej idyllicznej harmonii.

Ja gadałam bardzo szybko, mając już rok układałam pierwsze zdania, o ile wierzyć mojej mamie, bo sama przecież nie pamiętam.

Mąż podobno nie... wręcz przeciwnie. Zaczął mówić po drugich urodzinach...

Każde dziecko ma swój czas. Dlatego nie chciałam panikować i stresować Synka wizytą u lekarza.
No ale, gdy logopeda sam staje na mojej drodze?
Przeznaczenie!

I kamień spadł mi z serca, bo potwierdziło się, to co sama w głowie powtarzam... ma czas!
Najważniejsze, że rozumie i wykonuje polecenia, że czynnie uczestniczy w życiu rodzinnym, domowym, rozpoznaje przedmioty i osoby.

Rady logopedy?

Po pierwsze czekać.

Po drugie kupić szczoteczkę elektryczną dla dzieci i masować Małemu aparat mowy. Żeby był giętki, rozluźniony, wrażliwy... Sam lekarz powiedział "jeśli te masaże nie przyśpieszą rozwoju mowy, to zapewniam, że jak Mały zacznie mówić, to pójdzie mu to sprawniej i lepiej".

Nie zaszkodzi spróbować.


***

Uwaga: Jeszcze tylko siedem dni do zakończenia konkursu z KappAhl. Wymyślajcie i zgłaszajcie się.

Te z Was, które marzą o zestawie dla dziewczynki w większym rozmiarze (98) zapraszam na rozdanie u Hafiji :)))


13 komentarzy:

  1. No to rozwiałaś właśnie i moje wątpliwości :) Za miesiąc Mały kończy 2 latka, a za wiele nie mówi. Tzn. nie mówi po naszemu, bo po swojemu nawija jak nakręcony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To gadanie w chińszczyźnie ma po ciotce od Feng Shui hahahhaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój też niewiele mówi. I trochę wewnątrz zaczęłam już panikować, ale logopeda też nam mówiła, że ma jeszcze czas. O tej szczotce nie wiedziałam, kupię i zobaczymy czy będą jakieś efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie uspokoiłaś... bo Artur też niewiele mówi... prawie że nic, można rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie usłyszeć od specjalisty potwierdzenie swoich domysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem logopedą. Twoje dziecko rzeczywiście ma czas, często jest tak, że przychodzi pewnien moment, przełom i dziecko z dnia na dzien zaczyna mowić więcej. Ta szczoteczka nie jest konieczna. Wystarczy że bawimy się z dzieckiem w różne gry i zabawy językowe - wygłupiamy się! i dajemy mu do jedzenia pokarmy o różnej konsystencji - wtedy genialnie rozwija się aparat mowy! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze słyszę o szczoteczce:)

    OdpowiedzUsuń
  8. dokładnie na każde dziecko przychodzi czas :-)
    Mój Norbert miesiąc temu skończył dwa latka nigdy się nie rwał do mówienia a ostatnio idzie jak burza :-) z dnia na dzień słyszymy nowe słowa a nawet zdania i to takie już bardziej złożone :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na mojego bloga. Jako logopeda i nauczycielka, no i mama chcę dzielić się z innymi tym co wiem, podpatrzę, przeczytam, zobaczę. Tam też porady logopedyczne (jeśli oczywiście nie widząc dziecka i nie słysząc jego mowy można mówić o poradzie...) Ale od czegoś trzeba zacząć... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja córka za miesiąc skończy trzy lata. Też kiepsko mówi, pediatra powiedziała, aby poczekać do ukończenia trzech lat z wizytą u logopedy. Ostatnio Marti zaczyna więcej mówić. Nie żeby to był jakiś wielki skok, że z dnia na dzień układa zdania złożone, ale idzie jej coraz lepiej. Czekam więc do skończenia przez nią 3 lat. No i jedna rzecz mnie dziwi ile razy ja coś powiem i proszę, aby powtórzyła, to ona powtarza wszystko nawet takie słowo jak sokowirówka, ale gdy sama ma powiedzeć jakieś zdanie to włącza jej się ten "chiński"

    OdpowiedzUsuń