sobota, 12 maja 2012

Kupa, kupa i jeszcze raz kupa


O kupie miałam nie pisać, ale coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz...

Mój Syn czasami nie wypróżnia się codziennie, więc dzisiejszy brak papy w pieluszce w ogóle mnie nie zdziwił. "Będzie rano" pomyślałam sobie. 
Czas kąpieli zbliżał się nieubłaganie, a ja przypomniałam sobie o istnieniu sprzętu kurzącego się w łazience, czyli nocnika. Postanowiłam spróbować ponownie oswoić Syna z jego tronem. Rozebrałam go do naga i posadziłam. Nie zdziwiło mnie, że nim zdążyłam do dziesięciu policzyć ten dał nogę i leci z gołą pupą na drugi koniec mieszkania. Niech leci i się powietrzy, a co! Najwyżej panele posika.

Coś mnie jednak tknęło i poszłam za nim, a ten kuca i niewyraźną minę ma. O kupa! Szybko wróciłam się po nocnik i lecę... nie zdążyłam. Na panelach już była... ciskam nocnik w kąt i wracam się po chusteczki. Lecę z chusteczkami. Gdy próbuję kupę wyczyścić mały znów kuca. Z tymi chusteczkami sprawa ciężka, bo one są do... pupy. Lecę do kuchni po ręczniki papierowe. Druga już na panelach. Ścieram szybko, a ten trzecią gdzieś w kącie zostawia...

Ja na jednym, on na drugim końcu pokoju. Śmieje się. O nie! Tylko nie to! Mały wkłada ręce w kupę, a potem jak gdyby nigdy nic przebiega po niej! Lecę i ścieram, a obok mnie przelatuje z piskiem "Kochany Malec" i zostawia "pachnące ślady". Gania po cały mieszkaniu, a ja za nim. Biegnie do pokoju, a tam  świeża pościel na łóżku, wszystko wysprzątane jak nigdy. "Tylko nie na łóżko, tylko nie na łóżko" krzyczę za nim.

Wbiegam do pokoju. Uff.. Stoi. Biorę Delikwenta pod pachy i zabieram trzymając z dala od mojego wrażliwego nosa. Uprzednio sprawdzam czy aby nie skosztował, ale buzię ma czystą i z ust pachnie ładnie choć Mały cuchnie cały. Zanoszę do łazienki i robię "prysznic". 

Oczywiście podłoga musiała z mopem się przywitać.

Takiej zabawy nie miałam już dawno! Mały też, bo po tej "gównianej gonitwie" padł i śpi :)

16 komentarzy:

  1. O nie mogę tak się uśmiałam, że aż mi łzy poleciały:)

    OdpowiedzUsuń
  2. NO PATRZ! TAK JAK Mr. TATA KIEDY BYŁ MAŁY! TYLKO ŻE TO JA WTEDY ZA NIM TAK BIEGAŁAM! NIE MARTW, SIĘ JAK SKOŃCZY 18STKĘ TO MU PRZEJDZIE:) MRS.SIOSTRA TATY
    PS. A MOŻE TAK MR. TATĘ POSADZIĆ NA NOCNIKU, TO MAŁY ZAJARZY,ŻE TRZEBA SIADAĆ:):):)????

    OdpowiedzUsuń
  3. Osz kupa blada! Ale akcja! grymas na mojej twarzy i napiecie w zoladku -bezcenne. :D to zes przezyla, oby czesciej nie powtarzal zabawy:D hahahahah

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Zezullowata wredna!
    No śmiała się z Waszej przygody w głos!:D

    OdpowiedzUsuń
  5. no i masz babo...kupę - ale się uśmiałam:D Wybacz, Tobie pewnie do śmiechu nie było...Próbuję sobie wyobrazić tą scenę i dalej się śmieję:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale sie usmialam z tej waszej kupiastej opowiesci :)
    Ja za to dzisiaj mialam synowa kupe w wannie!
    Po kilku sekundach juz probowal ja zlapac!
    Na szczescie ja wczenisej zlapalam jego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie mi tak pośmiać się na dobranoc:) Ubawiłam się:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha, no to przesrane! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna (choć śmierdząca) historia :D
    U nas odpieluchowanie poszło gładko, z wyjątkiem kupy. Kupę synek upiera się robić tam, gdzie piesek (na dworze, za drzewkiem) - taki sobie obrał wzór do naśladowania i za nic nie można go przekonać, że ludzie załatwiają tę kwestię inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabawa była przednia :) Najzabawniejsze historie są właśnie z kupami :D

    OdpowiedzUsuń
  11. no nie, tylko nie to, pomyślałam jak czytałam :)
    dzieci to mają pomysły !
    :D zabawę przez zaciśnięte miałaś co ? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super historia :D Ja kiedyś Emilke puściłam na golasa żeby się powietrzyła a ona zrobiła w kuchni kupkę i się w niej tak pobawiła, że ta kupka rozsmarowana była na pół kuchni i ona oczywiście upaćkana była calusieńka... Od tamtego momentu gdy puszczałam ja na golasa to już nie spuszczałam z niej oczu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. buhahahaha "gowniana gonitwa" trzeba to opatentować.....ja mialam podobnie tylko wydeptała się BA! wykąpala w jogurcie slady byly na calej powierzchni pionowej jak i poziomej,,ale jogurtowa gonitwa hmmm to juz nie to samo co gowniana hahahha

    OdpowiedzUsuń