O kupie miałam nie pisać, ale coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz...
Mój Syn czasami nie wypróżnia się codziennie, więc dzisiejszy brak papy w pieluszce w ogóle mnie nie zdziwił. "Będzie rano" pomyślałam sobie.
Czas kąpieli zbliżał się nieubłaganie, a ja przypomniałam sobie o istnieniu sprzętu kurzącego się w łazience, czyli nocnika. Postanowiłam spróbować ponownie oswoić Syna z jego tronem. Rozebrałam go do naga i posadziłam. Nie zdziwiło mnie, że nim zdążyłam do dziesięciu policzyć ten dał nogę i leci z gołą pupą na drugi koniec mieszkania. Niech leci i się powietrzy, a co! Najwyżej panele posika.
Coś mnie jednak tknęło i poszłam za nim, a ten kuca i niewyraźną minę ma. O kupa! Szybko wróciłam się po nocnik i lecę... nie zdążyłam. Na panelach już była... ciskam nocnik w kąt i wracam się po chusteczki. Lecę z chusteczkami. Gdy próbuję kupę wyczyścić mały znów kuca. Z tymi chusteczkami sprawa ciężka, bo one są do... pupy. Lecę do kuchni po ręczniki papierowe. Druga już na panelach. Ścieram szybko, a ten trzecią gdzieś w kącie zostawia...
Ja na jednym, on na drugim końcu pokoju. Śmieje się. O nie! Tylko nie to! Mały wkłada ręce w kupę, a potem jak gdyby nigdy nic przebiega po niej! Lecę i ścieram, a obok mnie przelatuje z piskiem "Kochany Malec" i zostawia "pachnące ślady". Gania po cały mieszkaniu, a ja za nim. Biegnie do pokoju, a tam świeża pościel na łóżku, wszystko wysprzątane jak nigdy. "Tylko nie na łóżko, tylko nie na łóżko" krzyczę za nim.
Wbiegam do pokoju. Uff.. Stoi. Biorę Delikwenta pod pachy i zabieram trzymając z dala od mojego wrażliwego nosa. Uprzednio sprawdzam czy aby nie skosztował, ale buzię ma czystą i z ust pachnie ładnie choć Mały cuchnie cały. Zanoszę do łazienki i robię "prysznic".
Oczywiście podłoga musiała z mopem się przywitać.
Takiej zabawy nie miałam już dawno! Mały też, bo po tej "gównianej gonitwie" padł i śpi :)
O nie mogę tak się uśmiałam, że aż mi łzy poleciały:)
OdpowiedzUsuńale gówniana przygoda :D
OdpowiedzUsuńNO PATRZ! TAK JAK Mr. TATA KIEDY BYŁ MAŁY! TYLKO ŻE TO JA WTEDY ZA NIM TAK BIEGAŁAM! NIE MARTW, SIĘ JAK SKOŃCZY 18STKĘ TO MU PRZEJDZIE:) MRS.SIOSTRA TATY
OdpowiedzUsuńPS. A MOŻE TAK MR. TATĘ POSADZIĆ NA NOCNIKU, TO MAŁY ZAJARZY,ŻE TRZEBA SIADAĆ:):):)????
Osz kupa blada! Ale akcja! grymas na mojej twarzy i napiecie w zoladku -bezcenne. :D to zes przezyla, oby czesciej nie powtarzal zabawy:D hahahahah
OdpowiedzUsuńAle Zezullowata wredna!
OdpowiedzUsuńNo śmiała się z Waszej przygody w głos!:D
no i masz babo...kupę - ale się uśmiałam:D Wybacz, Tobie pewnie do śmiechu nie było...Próbuję sobie wyobrazić tą scenę i dalej się śmieję:D
OdpowiedzUsuńAle sie usmialam z tej waszej kupiastej opowiesci :)
OdpowiedzUsuńJa za to dzisiaj mialam synowa kupe w wannie!
Po kilku sekundach juz probowal ja zlapac!
Na szczescie ja wczenisej zlapalam jego...
Fajnie mi tak pośmiać się na dobranoc:) Ubawiłam się:)
OdpowiedzUsuńHahaha, no to przesrane! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna (choć śmierdząca) historia :D
OdpowiedzUsuńU nas odpieluchowanie poszło gładko, z wyjątkiem kupy. Kupę synek upiera się robić tam, gdzie piesek (na dworze, za drzewkiem) - taki sobie obrał wzór do naśladowania i za nic nie można go przekonać, że ludzie załatwiają tę kwestię inaczej.
Zabawa była przednia :) Najzabawniejsze historie są właśnie z kupami :D
OdpowiedzUsuńhaha :) ubaw po pachy :)
OdpowiedzUsuńno nie, tylko nie to, pomyślałam jak czytałam :)
OdpowiedzUsuńdzieci to mają pomysły !
:D zabawę przez zaciśnięte miałaś co ? :)
hahhahaha :-)
OdpowiedzUsuńSuper historia :D Ja kiedyś Emilke puściłam na golasa żeby się powietrzyła a ona zrobiła w kuchni kupkę i się w niej tak pobawiła, że ta kupka rozsmarowana była na pół kuchni i ona oczywiście upaćkana była calusieńka... Od tamtego momentu gdy puszczałam ja na golasa to już nie spuszczałam z niej oczu :)
OdpowiedzUsuńbuhahahaha "gowniana gonitwa" trzeba to opatentować.....ja mialam podobnie tylko wydeptała się BA! wykąpala w jogurcie slady byly na calej powierzchni pionowej jak i poziomej,,ale jogurtowa gonitwa hmmm to juz nie to samo co gowniana hahahha
OdpowiedzUsuń