Dziś przyszedł czas na kolejną kontrolę bioderek. Oczywiście wszystko w porządku z tymi bioderkami się okazało więc już kolejnej wizyty nie będzie. Ale nie w tym tkwił nasz dzisiejszy problem...
...Mój Syneczek biegunki dostał. W sumie luźno robił już wczoraj, ale czekałam, bo wiem, że na piersi tak może być. A że to nasz pierwszy raz z problemem to zaczęłam przetrząsać internet, zasięgać opinii - norma. Oczywiście naczytałam się, oj naczytałam...
Dziś kolejna żółta woda zamiast kisielowatej kupki! Oj nie! Skoro już na USG się wybieramy to koniecznie trzeba o pediatrę zahaczyć. Do wszystkiego namówiłam Mr.Tatę: "bo pewnie się odwodni", "a może to rota, przecież nie szczepiliśmy", "albo jaka bakteria się przyplątała i w szpitalu wylądujemy przez to"
Synek oczywiście wesoły, niegorączkujący i niezdający sobie sprawy, że zawartość jego pieluszki doprowadza do stanu zawałowego jego mamusię kochaną :))
U Miłej Pani Pediatry wizyta przebiegała następująco:
- Jaki problem Pani zaobserwowała? - pyta pediatra
- Mój syn ma ostrą (!) biegunkę?
- ile stolców oddał?
- trzy (!)
- gorączkuje?
- nie
- wymiotuje?
- nie
- to pewnie jakiś błąd dietetyczny mama popełniła
- nie przypominam sobie żebym popełniła jakikolwiek błąd dietetyczny - odpowiedziałam prawie oburzona (prawie!)
- może jakiś majonez albo lody? - pediatra się nie poddaje
- oooo... i lody i sałatkę z majonezem zjadłaś - włączył się Mr.Tata
że też nie ugryzł się w język! Nie pozostało mi nic innego jak spłonąć rumieńcem "nie przypominam sobie, żebym popełnia jakikolwiek błąd...". Kurka blada nie mogłam grzeczniej? A tu jeszcze dziecię trzeba ubrać i ni jak nie można się szybciej ulotnić... No nic. Próbuję pociągnąć jeszcze tę miłą konwersację:
- ach bo ja się wystraszyłam, że jakąś bakterię złapał, choć staram się wyparzać mu zabawki co jakiś czas bo wszystko do buzi bierze (trzeba się przecież pokazać z lepszej strony)
- a rączki też mu Pani wyparza?
Wrrr... bez komentarza. Już nic się nie odezwałam bo jak kretynka się poczułam.
Daj Dicoflor i samo przejdzie ;)
OdpowiedzUsuńTak to czasami bywa ;) a my tylko się martwimy i troszczymy o nasze Szkraby :) pediatrzy powinni o tym pamiętać, bo dla nich to norma, a dla mamy czy taty, każdy inaczej wyglądający kupalec czy krostka na twarzy powoduje, że myślimy o najgorszym:)
OdpowiedzUsuńno właśnie zgadzam się OLAndią :) pediatrzy mogliby być bardziej wyrozumiali...
OdpowiedzUsuńmy jutro do audiologicznej idziemy i cieszę się, nie będę musiała - tak myślę mojego szkraba tam rozbierać, bo zawsze roi kupkę "przy ludziach", a ja się stresuję, że szybko trzeba przebrać - czego tak jeszcze nie umiem i jeszcze na ręce patrzą... a teraz słuchamy sobie mozarta w aranżacji dla dzieciaczków :)
buahaha :-) oj nie da sie byc nie przewrazliwiona na punkcie malucha :-) ja latalam z kazdym przeziebieniem i za kazdym razem mnie odsylali. moj GP pewnie widzi we mnie czubka hehe ;-)
OdpowiedzUsuńHahahaha- fragment z koniecznością ubrania Malucha, nim da się nogę z gabinetu, wielce mnie rozbawił:D
OdpowiedzUsuń