a to ci dopiero zaskakujące dla mnie spostrzeżenie... mój Mały Książę nie potrzebuje już SMOKA do wyciszenia bądź zasypiania. Wystarczą mu własne paluszki. Już nie woła mamy "bo mu smok wypadł" tylko wkłada sobie kciuka i ssie, a mama kochana nawet nie wie, że Syneczek się przebudził...
Smutne to trochę, że już mamy nie potrzebuje by mu SMOKA podała... zaraz do niczego nie będzie mnie potrzebował. Urośnie i pójdzie w świat... co ja wtedy pocznę?
Nie martw się, przed Wami jeszcze co najmniej kilkanaście lat razem ;) ja nie wiem co to znaczy smok bo córka od początku nie chciała brać go do buzi. Za to pieluszka musi być ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze długo będzie Cię potrzebował :) Ja czułam się niepotrzebna jak Mały zaczął spac w swoim łóżeczku. Ale też żyję w ciągłym stresie, że on niedługo dorośnie i nas opuści... Niby jest jeszcze malutki, ale czas tak szybko leci...
OdpowiedzUsuńTen upływ czasu jest chyba najgorszy...
OdpowiedzUsuń