Ostatnio cierpię na Chroniczny Brak Czasu. Mam wrażenie, że nie wyrabiam... Moja lista "rzeczy do zrobienia na dany dzień" zazwyczaj jest nietknięta. I nawet nie wiem gdzie ten czas ucieka. Czy to ja na wiosnę nie potrafię się zorganizować, czy Synek aż tak mnie absorbuje?
A święta zbliżają się wielkimi krokami...
Zerknęłam w lustro a tam STRASZYDŁO. I gdzie tu czas na fryzjera znaleźć jeszcze? Spytałam więc z picu wielkiego Mr.Tatę:
- a nie podciąłbyś mi końcówek?
- pewnie, że bym podciął!
Praktyka domowego strzyżenia obca mi nie jest, wszak z siostrą w zamierzchłych czasach co rusz eksperymentowałyśmy z wyglądem, więc i strachu nie odczuwałam. No do pierwszego okrzyku "O!Shit"
- co o shit? - nagle moje oczy stały się większe niż zazwyczaj
- to ile miałem podciąć? centymetr? A może być dziesięć?
- a mam inne wyjście? - i z bólem serca zerkam na podłogę, gdzie leży już porządna kupa moich włosów...
Nagle słyszę kolejne:
- O shit! Nie ruszaj się bo muszę wyrównać!
Cóż. Mój błąd! Sama się o to prosiłam. Najwyżej zepnę włosy wsuwkami - myślę sobie.
Po całym zabiegu strzyżenia spoglądam w lustro... a tam każdy włos w innym kierunku. Mr.Tata patrzy na mnie z drżącym sercem.
- to ja umyję głowę i spróbuję coś z tego ułożyć...
Gdy układałam włosy okazało się, że wcale nie jest źle. To nic, że z półdługich mam półkrótkie teraz, ale takiej fryzury to już dawno nie miałam. Wchodzę do pokoju i widzę zachwyt w oczach męża, który cicho wzdycha "łał".
I tym sposobem mam swojego prywatnego Osobistego Fryzjera. I to nic, że fryzura "grubo ciosana". Tak jest może i lepiej, ale to już musicie uwierzyć na słowo :)))
:D
OdpowiedzUsuńPrzez opis bardziej mi było żal Twojego Męża, bo Bidulek wtsrachany:D
Ale dobrze, że ostatecznie PIĘKNIE wyszło:D
Odważna jesteś :) Ja bym z moim m. nie ryzykowała :)
OdpowiedzUsuńDawaj zdjęcie! Może być profil, tył, cokolwiek:D
OdpowiedzUsuńJa nie miałabym odwagi zaryzykować... :)
OdpowiedzUsuń"o shit" piękny opis :) . Ja nie ryzykuję sama się obcinam, po historii opowiedzianej przez teściową jak jej mój chłop zafarbował włosy wolę nie ryzykować z obcięciem .
OdpowiedzUsuńTaki mąż to skarb:-))))
OdpowiedzUsuńmi mąż obciął raz końcówki, przeżyłam.
OdpowiedzUsuńznam jednak przypadek, gdy mąż jest osobistym fryzjerem od lat i nauczył się cieniować włosy, farbować ;)
jestem ciekawa jaka to fryzura! dobrze zrobiłaś, ja dziś wydałam kasę na fryzjera i żałuję, ułożyła fajnie, obcięła jak zawsze, ale "kolor" tobym sobie sama tak zrobiła... miałam być ruda, a jestem taka sama, tzn zamiast ciemny brąz mam brąz rudawy pod światło...
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńBrawo za odwagę :D Mój raz mnie farbował i mi wystarczy :P
OdpowiedzUsuńFajnie...;-P Mój potrafi paznokcie malować. U stóp na przykład. I to frencza równiutkiego, hahahah. Mucha nie siada;-P
OdpowiedzUsuńWidzę, że temat fryzjera nie tylko mi jest bliski! :D Ja ostatnio myślę o tym, żeby włosy pofarbować :)
OdpowiedzUsuńFarbowałaś włosy w ciąży?