piątek, 27 maja 2011

Wschód Słońca

Uff... pierwsze chwile w domu są za nami. Nie przypuszczałam, że tak trudno to wszystko ogarnąć. „Przecież takie niemowlę tylko je, śpi, i robi kupę od czasu do czasu” jak mawiają moi znajomi, którzy dzieci własnych nie posiadają. Tak. To prawda. Jednak nie zdają sobie chyba sprawy, że wszystkie te czynności następują jednocześnie i trwają 24h/dobę!!!

Nasz Syn wykazuje w tym względzie szczególną aktywność. Nie wspominając już, że u piersi wisiałby całą dobę :))

Przez te pierwsze dni miałam wrażenie, że nie ogarnę tego wszystkiego. Niestety do opieki nad Synem jestem sama (oczywiście Mr. Tata pomaga mi gdy tylko może). Nie ma przy mnie ani mamy ani teściowej... Trudno. Wiedziałam, że tak będzie i starałam się przygotować jak tylko mogłam. Z Synem daję radę – to najcudowniejsze dziecko na świecie. Za to mieszkanie popada w ruinę. Nie mam kiedy posprzątać, poprasować, nawet obiadu nie mam kiedy ugotować. Mam nadzieję, że to chwilowe i wszystko się unormuje... szczególnie, że jestem dodatkowo ograniczona przez ciągnące szwy.

Najgorzej jest nocą. Kiedy powinnam odespać pełen wrażeń dzień, ja angażuję się w pełną wrażeń noc. Na szczęście Syn o tej porze wykazuje większą regularność i budzi się co trzy godziny.

Dzisiaj siedząc między czwartą a piątą rano w fotelu i przystawiając Małego do piersi widziałam jeden z najpiękniejszych wschodów słońca... Cudowne uczucie... Szczególnie, iż uświadomiłam sobie, że tego lata będę obserwowała WSZYSTKIE WSCHODY SŁOŃCA.

Czyż to nie jest romantyczne?

2 komentarze:

  1. Oj podziwiam Cię moja droga. Uważaj tylko, aby nie dopadła Cię tzw. zmęczeniówka. Ja jestem wtedy OKROPNA, zamieniam się w wiedźmę z wyrzutami sumienia...:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z kolei bawie sie w super mame i nalogowo piore myje podloge i sprzatam kiedy tylko moge.. zamiast po prostu odpoczac.. :-(

    OdpowiedzUsuń