poniedziałek, 3 października 2011

Moje miejsce na ziemi

Mimo, że wychowałam się w niewielkim miasteczku moim przeznaczeniem są wielkie aglomeracje. Nie mam sielsko-anielskiej natury niestety. Nie kręcą mnie białe domki z ogródkiem gdzieś na wiejskich obrzeżach. Nie kręcą mnie nawet rajskie plaże oddalone od turystycznego zgiełku. Odkąd pierwszy raz obejrzałam serial „Sex and the City”, a było to zgoła piętnaście lat temu, wiedziałam jak chcę żyć! Wiedziałam, że Nowy Jork jest miejsce dla mnie. Te kolorowe obrazy: Moda, Światła Wielkiego Miasta, Kobiety Wolne i Niezależne... to było wręcz nie do pomyślenia. W małomiasteczkowym myśleniu młoda wolna kobieta nie miała prawa mieszkać samodzielnie.

Przyszedł jednak czas, że wyjechałam do większego miasta. Tu odetchnęłam. Z dala od ciasnego myślenia poruszałam się swobodniej, trochę jakby odważniej. W swoich czterech ścianach znalazłam bezpieczeństwo. Jednak zabrakło mi odwagi, by zrobić krok do przodu. Żyć tak jak zawsze sobie wyobrażałam. Moja wyobraźnia kurczyła się za dnia na dzień. Pewnego dnia odkryłam z przerażeniem, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie mojej przyszłości, że stanęłam w miejscu, że jestem pospolita, że... Życie jest szare i niczym nie przypomina kolorowych świateł Nowego Jorku.

Piętnaście lat temu obudziłam w sobie pragnienie wielkiego świata. Teraz chcę obudzić to pragnienie raz jeszcze. Wierzę, że mam możliwość wpływania na swoje życie. Przecież nie muszę płynąć z prądem. Zrobię wszystko by w końcu wyjechać do miasta moich marzeń.

No cóż, zaczęłam banalnie... puściłam totka na tą Wielką Kumulację i rozpoczęłam swoją wizualizacje: wybrałam termin, sprawdziłam samolot, wybrałam hotel... ba, nawet pokój w hotelu, sprawdziłam menu, zrobiłam listę miejsc, które chciałabym zobaczyć... I co? Nie wygrałam...

Ale to nic nie szkodzi. Na pewno znajdę sposób by tam dotrzeć. A gdy stanę już „oko w oko” ze Statuą Wolności to będę mogła powiedzieć, że jestem tam gdzie zawsze chciałam być. 

8 komentarzy:

  1. Biegnij za swoimi marzeniami :-) Trzymam kciuki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również trzymam kciuki :) Tak się składa, że pociągają mnie te same kierunki i mamy podobne marzenie ;) od szkoły podstawowej chciałam przynajmniej tam pojechać, poczuć klimat NYC lub LA. Po tylu latach chyba uda mi się to marzenie w końcu spełnić ;) Więc pewnie po części Cię rozumiem i życzę Ci, aby to marzenie i Tobie się spełniło! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajna jesteś, wiesz?I nie mogę, jakie podobne rozterki targają nami babami. Myślisz, że to przez te same hormony pociążowe;-) hahaha. Nowy Jork też jest moim marzeniem...
    Tylko, że domek z bali na wiosce pod lasem też...I ten dualizm mnie właśnie wykańcza;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :))

    Mamuśka-Martuśka: też jesteś fajna, i myślę, że targa nami coś więcej niż hormony pociążowe :)

    Projekt NOWY JORK - nowe skupisko moich myśli - trzymajcie kciuki :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tylko obejrzałam jeden odcinek SNTC (a potem każdy kolejny i wszystkie serie), to też zapragnęłam pojechać do NY. Potem jak przeprowadziłam się do Irlandii do miasteczka, które nawet w jednej dziesiątej nie przypominało mojego kochanego Gdańska, to załamałam ręce. Jednak z każdym dniem podobało mi się tu coraz bardziej i bardziej. Aż w końcu zdecydowałam, że to małe miasteczko to moje miejsce, choć wciąż marzyłam o odwiedzeniu NY. A potem pojechałam odwiedzić Dublin. Niby nic, jednak w porównaniu do mojej wioski to wielka metropolia, w porównaniu do NY to pewnie Dublin jest wioską. I w tym Dublinie zagubiłam się całkowicie. Wszystko było takie głośne, duże, niebezpieczne! I wtedy mój mąż zapytał ze zdziwieniem "Ty na pewno chcesz jechać do NY?!!" No i zgłupiałam... co się stało? Kiedy z miastowej dziewczyny stałam się "wieśniareczką"? I chyba w moim przypadku Nowy Jork pozostanie już tylko wspomnieniem marzeń, bo tak naprawdę chyba nie chcę już tam jechać. Chyba już mi dobrze w małych, spokojnych, wiejskich klimatach...
    Ale Tobie życzę byś nie rezygnowała, skoro ciągle chcesz tam jechać, to kochana rób wszystko żeby odwiedzić to magiczne miejsce. A potem koniecznie napisz nam jak było :) Życzę Ci tego z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby Twoje marzenia się spełniły :) Trzymam kciuki. A osobiście dużych miast nie lubię. Przerażają mnie. Ale na wsi też nie chciałabym mieszkac. Teraz mieszkam w miasteczku, które ma około 30 tyś. mieszkańców i jest ok :)

    OdpowiedzUsuń