Odnalazłam radość czytania!
Gdy zaczynałam, zrobiłam to z nudów i nerwów, tuż przed rozwiązaniem. Wtedy zmuszona do leżenia w łóżku, zachłysnęłam się tym blogowym światem. Ja też chcę - pomyślałam. A jak ja chcę to mam. Bo jak postanowię to robię.
* źródło Internet
Blog Happy Power Mama powstał w dwie godziny... Tzn. od pomysłu do pierwszego wpisu....
Z każdym kolejnym postem, tylko się utwierdzałam w tym cudownym pomyśle. Traktowałam blog jako dookreślenie tego czego nie oddaje fotografia. Chciałam schować w nim emocje...
Potem te emocje wychodziły, udzielały się na blogach, forach, w grupach... głównie te pozytywne. ALE. Tak właśnie... Internet to nie Raj na Ziemi. Aniołów w nim nie szukajcie. To Ziemia, pełna Ludzi... życzliwych, uśmiechniętych, motywujących, ALE też smutnych, złośliwych, głupich, zazdrosnych...
Blogowanie nie jest dla mięczaków. Trzeba być systematycznym, zdyscyplinowanym, odpornym, kreatywnym, jeśli zależy nam na stałym gronie czytelników. Jeśli nie, to nic nie musimy.
Żyłam tym blogiem. Żyłam innymi blogami. Tak. Sporo bardzo cennych dla mnie znajomości wykluło się z tego pisania. Jestem wdzięczna za wszystkie. Jednak teraz, gdy głowę mam pełną spraw zawodowo-osobistych, to całe moje blogowanie zeszło na dalszy plan...
Na początku nad tym ubolewałam, potem machnęłam ręką, a teraz cholernie się z tego cieszę! Zrozumiałam, że nic nie muszę. Wszystko co robię, dzieje się dlatego, że tego chcę. Teraz musi się tylko podziać tak, jak tego chcę.
Odzyskałam radość pisania!
Dlatego blog Happy Power Mama zmieni się już wkrótce ;)
I uważam, że zmiany są dobre, bo najgorzej jest stanąć w miejscu. Bo stanie w miejscu tak naprawdę wciąga jak ruchome piaski... Zapadasz się i nawet tego nie zauważasz, do chwili, gdy łapczywie zaczynasz łapać oddech.
Ja już złapałem ten oddech... rozchodzi się po całym moim ciele. Aż chce się wstawać z uśmiechem na ustach. Chce się pisać z zapałem. Chce się odpalać komputer z ciekawością. Chce się żyć w sposób bezkompromisowy.
Ten oddech nazywa się DYSTANS!
Ja chodziłam z pomysłem na bloga bardzo długo. Było kilka falstartów. Jedna długa przygoda na portalu. A teraz jestem tutaj: http://wokoldzieci.blogspot.com/ i mam nadzieję, że już tu zostanę! :) Zastanawiałam się, czy jest miejsce na kolejny blog w blogosferze, która wydaje się być wypełniona po brzegi, jak ta blogosfera mnie przyjmie... Ale kiedy zaczęłam pisać, przestałam się nad tym zastanawiać... Odnalazłam to, o czym piszesz: radość z pisania. P.S. A hejterów mi zwyczajnie żal, że potrafią czerpać radość właśnie z hejtowania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola z http://wokoldzieci.blogspot.com/
Powodzenia i wytrwałości :)
UsuńZ ciekawością czekam na zmiany... chociaż jak dotąd, jeszcze bez zmian, też chętnie podczytywałam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za to :)
Usuńdystans jest najbardziej potrzebny, nie cierpie jak ludzie robia wszystko pod publike, czesto zapozyczajc pomysly z ang. blogow, cala pianke spijajc - jacy to sa swietni w swoim tworzeniu ;-)
OdpowiedzUsuńJa rowniez myślę o zmainach, jednak moze na wiosne, stanac na nogi nie moge wciaz :(
Czekam na Twoje zmiany z niecierpliwoscia:)
mam nadzieję, że uporam się z tym szybko :)
UsuńKasia, czytałaś? napisałam w zeszłym tygodniu: http://chwileskradzione.blogspot.com/2013/11/matka-ewoluowaa.html
OdpowiedzUsuń:D
hahaha... nie czytałam tego posta... ale zobacz jak podobnie myślimy! Dzięki Aga!
Usuńja też pisałam :) bardzo Cię cenię Kasiu, wiesz ? :)
Usuńaż się zarumieniłam... dziękuję bardzo :)))
UsuńPodczytuje od niedawna bo pełzam dopiero w blogosferze ale czekam na zmiany :) uwielbiam czytać jaki punkt widzenia mają inne mamy na różnym etapie wiekowym.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja właśnie zaczynam swoją blogo-przygodę :) Mam nadzieję, że również odnajdę w tym dużą przyjemność. Bo zapał na razie jest niemały! Chcę robić to przede wszystkim dla siebie, tak ku pamięci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
i to jest dobre podejście ;)
UsuńŚwietnie! Czekam na zmiany Kasiu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
trochę to potrwa, jednak... ;)
Usuńkiedyś dzień rozpoczynałam od blogówki, teraz robię to jak starczy czasu wieczorem czy w przerwach.
OdpowiedzUsuńnie czuję już musu czy presji.
komentuję co chcę, gdzie mam coś do powiedzenia.
cieszę się, że do tego dojrzałam, jakkolwiek górnolotnie by nie zabrzmiało.;
O tak! Dystans zdecydowanie jest potrzebny.
OdpowiedzUsuńciekawa jestem tych zimian będę czekać z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńTo ważne co napisałaś. Najgorsze to stanąć w miejscu. Dlatego wzięłam się za siebie, a że blog to moje małe miejsce w sieci, to na nim też zmiany widać:)
OdpowiedzUsuń