Są dla mnie sprawy i pojęcia oczywiste. Tak oczywiste, że nie często się nad nimi zastanawiam. Na pewno do nich należy: Praca, Samorealizacja, Kariera.
Wrzucona w wir pracy, po prostu dawałam mu się porwać. Potrafiłam serce sobie wypruć dla sprawy. Przyszedł jednak i taki moment, że zmądrzałam. A raczej dojrzałam do rozdzielenia pracy od życia. Nauczyłam się "po prostu pracować", i "po prostu żyć", ale zawsze w rękach mi się paliło, umysł szukał nowych wrażeń i wyzwań.
Taki program mam wrzucony: Tytan Pracy, Mistrz Organizacji.
Odkąd Mały jest na świecie, bardziej doceniłam "po prostu życie", bo nagle okazało się, że jest coś ważniejszego, niż cokolwiek. Leżenie na kocyku razem z Synkiem i wodzenie wzrokiem za łażącymi wszędzie mrówkami i biedronkami, stało się ważniejsze niż nienapisany tekst, nietknięte zlecenie. Wszystko pozornie, bo gdy tylko gasły światła w mieszkaniu... wszyscy pogrążali się we śnie, ja nadrabiałam zaległości. To co zaplanowałam, zrobione być musiało i tyle.
No i obowiązki "domowe"... przecież to nie wakacje w spa. I zdałam sobie sprawę, że przez ostanie 2.5 roku pracowałam ciężej, niż przez lata całe na etacie.
I co się okazuje... gdy teraz właśnie, moje życie zawodowe znów rusza do przodu, to cała reszta obowiązków się nie zmienia... Nic się nie zmienia. Pracy jest więcej.
Mistrz organizacji? Tytan pracy?
I czytam sobie raporty CBOS z początku tego roku, na temat sytuacji kobiet na rynku pracy:
Może kiedyś sama przyłączyłabym się do tych 44%, ale teraz biję pokłony przed matkami, zwłaszcza tymi wielodzietnymi, które wzięły na swoje barki trudy organizacji zaplecza domowego. A tym, które łapią w jednym ręku i dom, i dziecko, i pracę... to medal zasług specjalnych bym przyznała... Choć pewnie każda powie "Co tam! Życie!" (sama tak mówię). I w myślach przywołuję te "dziewczęta biurowe", co to z niczym na czas zdążyć nie potrafią... Organizacja drogie panie! Organizacja!
A teraz tak szczerze... lubię ten młyn. Oddycham nim. Może jeszcze bardziej dokręcę śrubki?
;)
Wrzucona w wir pracy, po prostu dawałam mu się porwać. Potrafiłam serce sobie wypruć dla sprawy. Przyszedł jednak i taki moment, że zmądrzałam. A raczej dojrzałam do rozdzielenia pracy od życia. Nauczyłam się "po prostu pracować", i "po prostu żyć", ale zawsze w rękach mi się paliło, umysł szukał nowych wrażeń i wyzwań.
Taki program mam wrzucony: Tytan Pracy, Mistrz Organizacji.
Odkąd Mały jest na świecie, bardziej doceniłam "po prostu życie", bo nagle okazało się, że jest coś ważniejszego, niż cokolwiek. Leżenie na kocyku razem z Synkiem i wodzenie wzrokiem za łażącymi wszędzie mrówkami i biedronkami, stało się ważniejsze niż nienapisany tekst, nietknięte zlecenie. Wszystko pozornie, bo gdy tylko gasły światła w mieszkaniu... wszyscy pogrążali się we śnie, ja nadrabiałam zaległości. To co zaplanowałam, zrobione być musiało i tyle.
No i obowiązki "domowe"... przecież to nie wakacje w spa. I zdałam sobie sprawę, że przez ostanie 2.5 roku pracowałam ciężej, niż przez lata całe na etacie.
I co się okazuje... gdy teraz właśnie, moje życie zawodowe znów rusza do przodu, to cała reszta obowiązków się nie zmienia... Nic się nie zmienia. Pracy jest więcej.
Mistrz organizacji? Tytan pracy?
I czytam sobie raporty CBOS z początku tego roku, na temat sytuacji kobiet na rynku pracy:
Ponad dwie piąte ankietowanych (44%) uważa, że kobiety pracujące zawodowo cieszą się większym szacunkiem społecznym niż gospodynie domowe, które zajmują się wyłącznie prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi. Przeciwną opinię wyraża jedynie 5% badanych.
Może kiedyś sama przyłączyłabym się do tych 44%, ale teraz biję pokłony przed matkami, zwłaszcza tymi wielodzietnymi, które wzięły na swoje barki trudy organizacji zaplecza domowego. A tym, które łapią w jednym ręku i dom, i dziecko, i pracę... to medal zasług specjalnych bym przyznała... Choć pewnie każda powie "Co tam! Życie!" (sama tak mówię). I w myślach przywołuję te "dziewczęta biurowe", co to z niczym na czas zdążyć nie potrafią... Organizacja drogie panie! Organizacja!
A teraz tak szczerze... lubię ten młyn. Oddycham nim. Może jeszcze bardziej dokręcę śrubki?
;)
Ja tam też uważam, że Matka Pracująca i domem się zajmująca to Tytan!
OdpowiedzUsuńI ja też!
UsuńWychowywanie dzieci to ciężka,niedoceniana praca :(
OdpowiedzUsuńTak, połączyć obie role matki i pracownika, to prawdziwe wyzwanie. Zwłaszcza dla mam perfekcjonistek.
OdpowiedzUsuńJa nie pracuję, więc nie wiem jak to jest, ale siedzenie w domu mnie dobija i z chęcią bym sie przekonała :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą.
OdpowiedzUsuńOrganizacja dnia, sprzątanie, gotowanie i opieka nawet nad jednym dzieckiem wymaga wiele wysiłku i pracy.
I uczy nas o wiele więcej o sobie...
uwielbiam swoją prace ale ludzie z którymi pracuje od ponad miesiąca okazali się okropnie fałszywi ech życie na szczęście mam dzieci które mnie z każdym dniem zachwycają, niedługo mąż wróci z rocznego pływania będzie cudnie lżej
OdpowiedzUsuńZawod matki jest najtrudniejszym z wszystkich zawodow i do tego totalnie niedocenianym.
OdpowiedzUsuńKiedy bylam na pierwszym macierzynskim sadzilam, ze jestem zapracowana, poem wrocilam do pracy i zmienilam zdanie, za jakis czas bede pracujaca mama dwoch lobuzow i... tez dam rade:-)
OdpowiedzUsuń