czwartek, 29 grudnia 2011

Oszukuję własne dziecko!

Tak, tak.
Muszę uciekać się do podstępu by przekonać Synka do mojego jedzenia. A myślałam, że prosto będzie: zrobię papkę i voila! Dziecię kręcić nosem na słoiczki zacznie. Stuknąć w głowę raczej się powinnam (nie pierwszy raz zresztą). Ile to już moich wyobrażeń macierzyńskich upadło pod wpływem tego Małego Samodzielnego Organizmu. 

Gotowałam więc osobno warzywka (np.marchewkę, ziemniaka), rozgniatałam widelcem i podawałam zmieszaną ze słoiczkiem, a raczej wciskałam Synkowi. Jedna łyżeczka słoiczkowej papki, jedna własnej mieszanki. Ale, ale... Dziecię mądre jest i nie bardzo daje się oszukać, więc mieliśmy w domu małą przepychankę. Sposób jakże nieidealny i mało skuteczny, a ja lubię jak mi wszystkie trybiki perfekcyjnie się układają.

Szukałam dalej, zasięgałam opinii, obserwowałam... Doszłam w końcu do wniosku, do jakiego dochodzi chyba każda matka... Najlepsze, najciekawsze, najbardziej pożądane jest dla szkraba "dorosłe" jedzenie. Synek jest mistrzem w siedzeniu pod stołem podczas "dorosłego" posiłku (nigdzie indziej nie daje się wtedy ulokować), trzymania za nogę któregoś z rodziców i jęczenia o choćby maleńki kęs.

"Jak chcesz to masz, ciekawe czy będzie ci smakowało" powiedziałam w końcu i posadziłam Synka sobie na kolanach podając mu rozgniecionego ziemniaka zamoczonego w żurku (bo żur właśnie był na obiad). I co? No zjadł! Buźkę mu wykrzywiało ale zjadł i chciał jeszcze! Dostał oczywiście... nic mu nie było.

Teraz porzuciłam już swoją wizjonerską myśl o przygotowywaniu papek dla Synka i postanowiłam podawać mu normalne jedzenie. Oczywiście wciąż oszukuję! Gotuję mu coś specjalnego np. ziemniak (rozgnieciony widelcem) + szpinak (również rozgnieciony) lub zupkę z pomidora. W zasadzie wszystko to, co my jemy tylko dostosowane do jego potrzeb. Siada z nami w foteliku przy stole i je! Czasem tylko coś mu nie podejdzie to słoiczkiem dokarmiam.

Ileż to matka musi się nakombinować by takie banały odkrywać?

8 komentarzy:

  1. dokładnie, mój mimo że młodszy to czasami dostaje dokładnie to co my mamy na obiad (tak co drugi dzień) i chowa się jak pączek w maśle

    OdpowiedzUsuń
  2. ja odkrylam dzisiaj ze najlepiej Gulka nakarmic papką zaraz gdy sie przebudzi z drzemki!!!
    a domowe jedzenie tez zje, ale to dlatego ze nie dziabie widelcem, ale miksuje. papki czasem jak zupki wygladaja..
    ile wazy M???? nie ukrywaj!!! :-p

    OdpowiedzUsuń
  3. skad ja to znam;) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, jakbym czytała o nas ;) Czasami oszukiwałam Małą i miedzy łyżeczkami np. deserku ze słoiczka wciskałam jej deser własnej roboty, który akurat jej nie za bardzo wchodził :) No i oczywiście jedzenie z talerza dorosłych jest najlepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to w dzieciach, że się krzywią na nowy smak, ale buźkę otwierają na więcej:D

    OdpowiedzUsuń
  6. och i jeszcze nie raz będziesz tak kombinowała.Moje dziecię też nie chciało jesć mojego jedzenia za to słoiczki owszem ale potem przyszła faza jedzenia wszystkiego a teraz znów niejadka mam w domu :(

    OdpowiedzUsuń
  7. wow :-) zazdroszcze i gratuluje :-) a jaki rozmiar ciuszków już nosi??

    OdpowiedzUsuń