wtorek, 27 grudnia 2011

Już po...

... jaka szkoda...

Były to dla mnie wyjątkowe święta z dwóch powodów: pierwsze święta z Synkiem oraz Wigilia u rodziców - pierwsza po sześciu latach (jak będzie w przyszłym roku to jeszcze dyskutujemy).

Od tego roku będę propagować hasło, że im mniejsza choinka tym większe prezenty. "Dzieciątka" okazały się niezwykle hojne w tym roku, za co serdecznie dziękujemy :)))

Ale co najważniejsze: SYNEK ZROBIŁ SWÓJ PIERWSZY KROK. A nawet pięć i to jeszcze w czwartek przed świętami. Nie miałam jednak czasu by o tym zaraportować. Po prostu puścił się, zrobił tych PIĘĆ kroczków niezdarnych i bęcnął na pupę. Trupem nie padłam, choć mało brakowało. Dech mi zaparło i wzruszyłam się lekko. Mój Syneczek malutki staje się już samodzielny...

4 komentarze: