poniedziałek, 12 marca 2012

Profesjonalne zabezpieczenia

Odkąd Synek porusza się po całym mieszkaniu, wciąż odkrywamy rzeczy, które mogą być dla niego potencjalnym zagrożeniem. Jak to jest, że potrafi skupić całą uwagę na przedmiocie, którym akurat bawić się nie powinien?

Pierwsze co robi jak budzi się rano i zaczyna swoją wędrówkę to pokazuje nam, czego nie upilnowaliśmy... a to drzwi z łazienki są niedomknięte co staje się dla Synka pretekstem by trochę w muszli klozetowej pogrzebać. To znowu mąka dnia poprzedniego na niewłaściwą półeczkę odstawiona, zostaje rozsypana po całej kuchni. Bądź w pośpiechu pozostawiona otwarta szafka z butami to raj kulinarny dla mojego malca...

Oczywiście wszystkie szafki zabezpieczyliśmy profesjonalnie zaraz jak Synek chodzić zaczął. Muszę jednak z przykrością stwierdzić, że nie wszystkie zabezpieczenia "dały radę". Tam gdzie producenci zawiedli, podziałaliśmy my-rodzice.

Pierwsze. Zabezpieczyliśmy szafkę RTV rozciętymi reklamówkami wypełnionymi starymi materiałami. Dzięki czemu Dziecię nawet jak z rozpędu przywali to guz będzie niewielki. Niestety  efekt estetyczny zerowy, ale co tam... grunt, że głowa dziecka cała!
Drugie. Wykręciliśmy gałki z szuflad. Doskonale radzimy sobie z otwieraniem ich bez rączki a Mały nie kuma jeszcze jak to zrobić. O dziwo jest mniej zachodu z otwieraniem takiej szuflady teraz niż jak były na niej plastikowe sklepowe ochronki.


Trzecie. Szafki w kuchni zabezpieczyliśmy "na smycz". Zrezygnowaliśmy również z plastikowych ochronek, bo okazały się niepraktyczne w momencie użytkowania kuchni, kiedy kilka razy pod rząd trzeba garnek z szafki wyjąć a dzieć pod nogami się kręci. Smycz z rączki ściąga się szybciej a i Synek ma uciechę, bo drzwiczki trochę rozchylić może i w szafkach pogrzebać też. Czasem jakiś plastikowy kubek wyciągnie bądź miskę a mama ma spokój (oczywiście rzeczy, które może Synek wyciągnąć sama ułożyłam na przodzie).

Oczywiście gniazdka i chemia domowa zabezpieczona tak, że nawet mi się tam ciężko dostać :)))

12 komentarzy:

  1. nasz patent na ten fragment z reklamówkami - użyliśmy piankowych osłonek do rur z castoramy. Przy szklanym stoliku można po prostu wsunąć krawędź w rurkę, w przypadku normalnych brzegów trzeba wyciąć kawałek ale jest ok :).

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też są piankowe osłony do rur:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawy post, ja też jestem na etapie zabezpieczania, podoba mi się patent z odkręcaniem uchwytów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :D Ależ się uśmiałam:D
    Jestem pod wrażeniem pomysłów- serio, serio:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne pomysły na pewno podkradnę zwłaszcza odkręcone gałki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje szczęście otwiera szuflady łapiąc za boczek nie za gałkę :D

    Ja dziś wylicytowałam (program mi wylicytował) bramkę do drzwi za 50 zł (zamiast 160) :D piałam z radości :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabezpieczenia jak pezed nadciagajacym huraganem :)
    Nas tez to juz niedlugo czeka...gniazdka juz mamy pozatykane, nizsze szuflady powiazane... piekarnika jeszcze nie obczail, a do stolu jeszcze brakuje paru centymetrow...
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas do najbardziej niebezpiecznych szafek z detergentami czy dokumentami sprawdziły się zabezpieczenia z Ikea http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/80108935/
    Stwierdzam, że to najlepsze zabezpieczenia jakie można dostać w sklepie. Mała ma już 3 latka i jeszcze nie potrafi ich otworzyć a inne zamknięcia kupne rozgryzła już dawno dawno temu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O raju ;D U nas nigdy tego nie było ... i dodam , że mamy dom wielopoziomowy, co ozn. schodek tu, trzy schodki tam... CHŁOPAKI ŻYJĄ :D oboje nadal ...
    Wyznaję zasadę: jak się nie przewróci , to się nie nauczy!!!
    Wam trochę więcej luzu ;D Mam tylko nadzieję, że nie uraziłam czytających! - bo nie o to mi chodziło !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW, pierwsze zdjęcie mnie rozbawiło!
    U nas nie było zabezpieczeń, teściowa u siebie "kombinowała, obkładała, przesuwała" i zawsze coś się u niej wydarzyło...

    OdpowiedzUsuń