środa, 15 maja 2013

Gotuj z mamą


Mój Synek, czy tego chce, czy nie... wychowuje się w kuchni.

Kuchnia, choć skromna i lilipucich rozmiarów, skumulowała w sobie całą pozytywną energię, jaka przepływa przez nasz dom, bo:

  1. Jest moim pierwszym architektonicznymi i aranżacyjnym przedsięwzięciem
  2. Jest dokładnie taka, jak ją wymyśliłam
  3. Ma charakter otwarty
  4. Sprzyja mojej kucharskiej pasji

Kocham gotować, więc to właśnie w kuchni spędzam najwięcej czasu. Od śniadania do kolacji. A że jestem z Małym praktycznie sama przez większość czasu, to i on w tej kuchni wciąż przebywa.

źródło internet


Na początku, w pierwszych miesiącach życia ustawiałam w kuchni nosidło bądź bujaczek, by mieć Małego wciąż na oku. Szybko fotelik zmienił się w matę edukacyjną ułożoną w takiej odległości, by mógł bezpiecznie się z niej turlać.

Etap pełzania i wstawania przeżyłam najdotkliwiej. Musiałam zabezpieczyć szafki, usunąć kosz na śmieci, zwisające ścierki i patelnie. Uczyłam się zwracać uwagę, czy Mały znajduje się w bezpiecznej odległości od pieca i piekarnika.

Potem nastała era samodzielności. Synek odkrył, że dzięki nogom może dotrzeć tam gdzie chce... a chciał zawsze do kuchni! Nauczyliśmy się razem egzystować. On uczył się nowych smaków, ja dawałam mu drobne zadania „potrzymaj łyżkę... wrzuć... przynieś marchewkę...”

Im starszy, tym więcej rozumiał i więcej potrafił.

Teraz sam wsypuje mąkę do ciasta naleśnikowego, gdy ja go miksuję.
Sam panieruje kotlety. Oczywiście wcześniej mu szykuję miseczki z mąką, jajkiem i bułką (nie pytajcie jak są opanierowane... )
Sam nalewa sobie herbatę do kubeczka.
Sam kroi banana na kawałki (dziecięcym nożykiem)
Sam je łyżką i widelcem już wszystkie potrawy, bez wpadek.
Sam... robi tak wiele rzeczy, że czasem się dziwię, że to potrafi.

Teraz uczymy się przyprawiać... on dostaje do ręki zioła, a ja mu mówię, ile czego ma wsypać... efekty są.. zaskakujące. Mój ulubiony to zupa marchewkowa doprawiona cynamonem. O dziwo jadalna!

Bo gotowanie jest dla niego jest czymś naturalnym...

...świetną zabawą!

15 komentarzy:

  1. Ja też mam małego kucharza... nie wyobrażam sobie innego sposobu. Miesza, dosypuje, próbuje (cebule i czosnek też liże)... myślę, że dzięki temu, że "wpuściłam" go do kuchni nie jest niejadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Czytam o twojej kuchni i jakbym czytala o swojej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prsze a ja o konkursie kulinarnym -idelalny dla Was w takim razie;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja gotować nie lubię, ale mój synuś też włącza się w gotowanie ;) mam wrażenie, że bardziej mu się to podoba niż mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój pięciolatek też wiele w kuchni robi. Razem pieczemy ciastka, które z zapałem wykrawa, razem miksujemy i odmierzamy składniki na wadze (on sypie, ja potem sprzątam :), pomaga mi też przy koktajlach - kroi o woce i włącza blender. Lubi kucharzenie, bo od początku pozwalaliśmy mu na wiele w kuchni. Miał swoją puszkę ryżu z grochem i płatkami kukurydzinymi do przesypywania, szafkę pełną pokrywek i pojemników - kuchnia była super placem zabaw. Mam nadzieję, że mu tak zostanie i że się pięknie i naturalnie nauczy gotować. I najważniejsze - że będzie to lubił.

    OdpowiedzUsuń
  6. już niedługo zawoła Was na śniadanie, które sam przygotuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas etap odkrywania kuchennego świata trwa nadal:) Bo przecież najlepszą zabawą jest wysypywanie makaronu, kaszy, wyciąganie i rozwijanie folii i innych. Kuchnia rules:D

    OdpowiedzUsuń
  8. I dobrze! Bo dziecko powinno uczestniczyć w całym procesie przygotowywania jedzenia. Powinno widzieć, dotykać, wąchać, próbować, oczekiwać. Dlatego też nigdy nie dałam córce jedzenia ze słoiczka i pewnie dlatego tak bardzo lubi jeść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I mój synek uwielbia przesiadywać w kuchni i pomagać mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sam wszystko sam;) hehe to tak jak Tom;) tylko że Tom sam chce a nic mu nie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  11. nigdy jeszcze nie angażowałam Emilki w kuchni poza wykładaniem zakupów, to robi samoistnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super - taki pomocnik i mi by się przydał ;) Fajnie, ze pozwalasz Małemu na tak dużo w kuchni :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I tak też będzie z moim Synem :) postanowione :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój Mały to w kuchni najchętniej siedzi na moich rękach :) Ciężko mi coś z Nim zrobic. No ale wiadomo, że z wysoka lepiej wszystko widac. pewnie teraz obserwuje, a za parę lat mnie zaskoczy talentem kulinarnym (odziedziczonym po Mamusi oczywiście)

    OdpowiedzUsuń
  15. I moje szkraby rwą się do pomocy w kuchni :_))

    OdpowiedzUsuń