Wczoraj podczas wieczornego seansu "Seksu w Wielkim Mieście 2", Mr.Tata (tak, tak oglądał!) wpadł na genialny pomysł:
- a może poszlibyśmy na randkę?
No to trochę mnie wbiło w poduchy. Jak to randkę? Taką prawdziwą? Kino, wino, kolacja... ? Poprosiłam o rozwinięcie tematu i usłyszałam:
- no wiesz, myślę że rano zawieźlibyśmy Małego do dziadków, potem wyskoczyli na Dolinę trochę pobiegać. Potem szybkie odświeżenie, kawa na mieście, może obiad. Co ty na to?
- świetnie!!! - ucieszyłam się przeogromnie, bo co jak co, ale biegać to ja lubię. A biegania w towarzystwie Mr.Taty nie uraczyłam już od wielu lat...
Z tej radości z perspektywy spędzenia bardzo miłego poranka, ok godziny 22.00 poprosiłam Mr.Tatę by przyniósł lody do łóżka ;)
I słyszę nagle huk i trzask w kuchni, i jeszcze "K***" jakaś się przyplątała. Wyskakuję i widzę biedaka leżącego na panelach i wyjącego z bólu. Nie powiem, ale trochę się wystraszyłam. Trzyma się nieborak za stopę i puścić nie chce. Po chwili jednak daje się przekonać i pokazuje... rozkrwawiony i siny paluch!
- Co się stało? - pytam
- Lodów Ci się zachciało! Lodów! Te Twoje lody o mało mnie nie zabiły!
- Tak. Litrowe opakowanie lodów waniliowo-czekoladowych urządziło na Ciebie zamach. Może Ci lody do palca przyłożyć. Nie będzie krwawiło...
Wróciłam z lodami do łóżka, dokończyć film...
Jak się domyślacie nie pobiegaliśmy dzisiaj. Ale skoro już z dziadkami byliśmy umówieni, to sporządziłam listę rzeczy "do załatwienia" i zrobiliśmy objazdówkę po sklepach, zakończoną kubkiem kawy w KFC.
Prawie randka, co nie?
Byle do następnej :)))
Haha, dobre i to ;) Ja i tak cieszyłabym się z tak spędzonego dnia ;) My też często zostawiamy Małą u dziadków i robimy rundkę po sklepach, czasami wykorzystując taką chwilę "sam na sam" wyskoczymy na jakąś pizzę czy kebab ;) Mam nadzieję, że z mężem wszystko OK...
OdpowiedzUsuńRozbawilas mnie:) dobra i taka randka;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że randka, liczy się ;-)
OdpowiedzUsuń:))) hah się uśmiałam:)biedny tata:)
OdpowiedzUsuńO kurczę, ale historia:)
OdpowiedzUsuńAle "prawie randka" została zaliczona.
Pozdrawiam!
haha,ale się uśmiałam ;) zabawna historia. Nam też od jakiegoś czasu chodzi po głowie randka,niestety nie możemy liczyć na dziadków,więc się odwleka :(
OdpowiedzUsuń:)) ciekawa historia :)) u nas w temacie randkowym nietety kicha, bo nie ma z kim brzdąca zostawić :/
OdpowiedzUsuńŚwietne zamach z lodami w roli głównej ale myślę że liczą się chęci z tą randka. Nam ostatnio udało się nawet do kina wybrać we dwoje co prawda film nie ciekawy ale podobało sie.
OdpowiedzUsuń