Dawno temu pisałam Wam, o tym jak bardzo chcę znaleźć się w Nowy Jorku... choć na parę chwil. Turystycznie...
Ale wiadomo, nie jest to sprawa prosta. Nie dla mnie. Na drogę do NYC zwalają się minimum 3 problemy.
1. Wiza
2. Pieniądze
3. Strach przed lataniem.
I można by było w tym momencie porzucić marzenia. Odpuścić. Stuknąć się w czoło "co ty niemądra kobieto sobie myślisz? że do Stanów polecisz? Zejdź lepiej na ziemię..."
Mogłabym... ale tego tematu nie oddam tak łatwo. Jeszcze przede mną wiele, wiele lat (mam nadzieję) by powalczyć. A ja jestem naprawdę bojowo do życia nastawiona... ostatnio :)
I właśnie w takim "bojowym" momencie Mr.Tata wkłada mi do rąk naszywkę:
- prosto z Nowego Jorku - mówi - znajomi przywieźli specjalnie dla ciebie... Byś kiedyś miała okazję odwieźć ją z powrotem...
Czasem taki gest potrafi mnie rozwalić... kompletnie!
A naszywkę oprawiłam w ramkę i codziennie rano wizualizuję swoją podróż do NYC...
dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńno zawsze jakiś kawałek ny masz :D a ta wizualizacja na pewno się kiedyś spelni. moje marzenie też sie spełniło jade na wczasy z mężem i dziećmi :D
OdpowiedzUsuńsuper sprawa!powodzenia w realizowaniu marzeń o NYC :)
OdpowiedzUsuńja bym i wspomnienia mam niesamowite
Mamy takie samo marzenie, pisałam o tym tutaj :
OdpowiedzUsuńhttp://www.patita.pl/2012/09/spedzic-kilka-dni.html ( sory za linka) A ta piosenka hmmm odpływam przy niej.
mam nadzieję że spełnisz swoje marzenie.
Jesteś silną kobietą i na pewno w końcu tam dotrzesz :)
OdpowiedzUsuńNiech marzenia się spełnią!:)
OdpowiedzUsuńno to motywacja już jest ;)
OdpowiedzUsuńMarzenia Się spełniają tylko trzeba w nie uwierzyć. Uda się kiedyś
OdpowiedzUsuńUda się kiedys bo marzenia się spełniają trzeba w nie uwierzyć
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby się udało... i mnie się marzą Stany. Tak objazdowo, najlepiej przez 2-3 miesiące. Ale patrząc na pkt 1 i 2 to do zrealizowania w przyszłym życiu. O ile nie będę mrówką albo listkiem na drzewie :P
OdpowiedzUsuńPs. Latać się nie boję :) Jakbyś się wybrała i wciąż bała, weź mnie ze sobą- umiem skutecznie zagadać podczas lotu- mam wprawę- mąż zamiast myśleć o strachu wciąż modli się, żebym przestała trajkotać ;)
Wspaniały gest :) mnie jakoś do Stanów nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńmoże wynajmą kiedyś teleport, to się obejdzie bez latania! :D
OdpowiedzUsuńfajne marzenie!
Moim marzeniem jest wyjazd do Stanów i Londynu. Trzeba marzyć bo jak inaczej żyć :)
OdpowiedzUsuń