Tak, tak.
Muszę uciekać się do podstępu by przekonać Synka do mojego jedzenia. A myślałam, że prosto będzie: zrobię papkę i voila! Dziecię kręcić nosem na słoiczki zacznie. Stuknąć w głowę raczej się powinnam (nie pierwszy raz zresztą). Ile to już moich wyobrażeń macierzyńskich upadło pod wpływem tego Małego Samodzielnego Organizmu.
Gotowałam więc osobno warzywka (np.marchewkę, ziemniaka), rozgniatałam widelcem i podawałam zmieszaną ze słoiczkiem, a raczej wciskałam Synkowi. Jedna łyżeczka słoiczkowej papki, jedna własnej mieszanki. Ale, ale... Dziecię mądre jest i nie bardzo daje się oszukać, więc mieliśmy w domu małą przepychankę. Sposób jakże nieidealny i mało skuteczny, a ja lubię jak mi wszystkie trybiki perfekcyjnie się układają.
Szukałam dalej, zasięgałam opinii, obserwowałam... Doszłam w końcu do wniosku, do jakiego dochodzi chyba każda matka... Najlepsze, najciekawsze, najbardziej pożądane jest dla szkraba "dorosłe" jedzenie. Synek jest mistrzem w siedzeniu pod stołem podczas "dorosłego" posiłku (nigdzie indziej nie daje się wtedy ulokować), trzymania za nogę któregoś z rodziców i jęczenia o choćby maleńki kęs.
"Jak chcesz to masz, ciekawe czy będzie ci smakowało" powiedziałam w końcu i posadziłam Synka sobie na kolanach podając mu rozgniecionego ziemniaka zamoczonego w żurku (bo żur właśnie był na obiad). I co? No zjadł! Buźkę mu wykrzywiało ale zjadł i chciał jeszcze! Dostał oczywiście... nic mu nie było.
Teraz porzuciłam już swoją wizjonerską myśl o przygotowywaniu papek dla Synka i postanowiłam podawać mu normalne jedzenie. Oczywiście wciąż oszukuję! Gotuję mu coś specjalnego np. ziemniak (rozgnieciony widelcem) + szpinak (również rozgnieciony) lub zupkę z pomidora. W zasadzie wszystko to, co my jemy tylko dostosowane do jego potrzeb. Siada z nami w foteliku przy stole i je! Czasem tylko coś mu nie podejdzie to słoiczkiem dokarmiam.
Ileż to matka musi się nakombinować by takie banały odkrywać?
dokładnie, mój mimo że młodszy to czasami dostaje dokładnie to co my mamy na obiad (tak co drugi dzień) i chowa się jak pączek w maśle
OdpowiedzUsuńja odkrylam dzisiaj ze najlepiej Gulka nakarmic papką zaraz gdy sie przebudzi z drzemki!!!
OdpowiedzUsuńa domowe jedzenie tez zje, ale to dlatego ze nie dziabie widelcem, ale miksuje. papki czasem jak zupki wygladaja..
ile wazy M???? nie ukrywaj!!! :-p
skad ja to znam;) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńHehe, jakbym czytała o nas ;) Czasami oszukiwałam Małą i miedzy łyżeczkami np. deserku ze słoiczka wciskałam jej deser własnej roboty, który akurat jej nie za bardzo wchodził :) No i oczywiście jedzenie z talerza dorosłych jest najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to w dzieciach, że się krzywią na nowy smak, ale buźkę otwierają na więcej:D
OdpowiedzUsuńteż tak robiłam :)
OdpowiedzUsuńoch i jeszcze nie raz będziesz tak kombinowała.Moje dziecię też nie chciało jesć mojego jedzenia za to słoiczki owszem ale potem przyszła faza jedzenia wszystkiego a teraz znów niejadka mam w domu :(
OdpowiedzUsuńwow :-) zazdroszcze i gratuluje :-) a jaki rozmiar ciuszków już nosi??
OdpowiedzUsuń