Rozszerzanie diety mojego Synka kochanego stało się faktem. Przyznam, że na początku nie szło zbyt dobrze, ale teraz jest znakomicie! Mały zjada wszystko co mu podsunę! Nie marudzi, na razie nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych. Z uwagi, że nie do końca byłam przygotowana do karmienia, w zeszłym tygodniu odwiedziłam sklep Ikea by zaopatrzyć nas w potrzebne akcesoria...
Tak naprawdę to pojechałam po jedną konkretną rzecz: śliniak - kaftanik coby Synek nie plamił na marchewkowo swoich ubranek (już zdążyłam się przekonać jak ciężko jest je doprać). Ledwo wróciliśmy z nową zdobyczą już zabrałam się do testowania... Po zakończonym obiadku, ściągnęłam śliniak i na bluzeczce Synka zobaczyłam wielką pomarańczową plamę...
Ale się wkurzyłam... aż przypomniało mi się słownictwo odpowiednie na tego typu sytuacje... Byłam tak wściekła, że postanowiłam napisać do Ikea informację "jaki wspaniały produkt sprzedają". Bo po co komu taki gadżet, który nie spełnia swojej podstawowej funkcji. Równie dobrze mogłabym nic nie założyć, a efekt byłby taki sam! Oczywiście Mr.Tata śmiał się ze mnie "Ikea miliardy zarabia, a Ty myślisz, że się zainteresują tym, że Ci śliniak przecieka..." Po kilku dniach dostałam jednak pismo zwrotne od Pani z działu reklamacji, ze przekaże moje uwagi do działu kontroli jakości, a ja produkt mogę zwrócić nawet pocztą, a na podane przeze mnie konto bankowe wpłyną pieniążki łącznie z kosztami przesyłki jakie poniosłam!
Byłam w szoku... a jednak ktoś się przejął :)
Na szczęście w Ikea kupiłam jeszcze jeden gadżecik:
I ten komplecik z powodzeniem służy naszym jedzeniowym rytuałom, a synek spojrzenia oderwać nie może od żabinych oczu...
Mr.Tata z kolei wypatrzył dla dziecięcia zabawkę (a może dla siebie?):
I jak na razie to mamusia ożywia końską głowę... Synek zresztą bardzie zainteresowany jest "Koniem w stanie spoczynku" i z przyjemnością pałaszuje jego uszy, gdy tylko znajdzie się w jego zasięgu.
Za to spojrzenie Synka mówiące "ale o co chodzi?" gdy Koń zaczyna się ruszać i śpiewać ulubione piosenki maminym głosem jest po prostu bezcenne...
:D
OdpowiedzUsuńTez bym oczu od żaboliny i konia nie oderwała:D
Nie wiem czym go karmiłaś że przeżarło śliniak, ale u nas nie przecieka :)
OdpowiedzUsuńfajny żabi zestaw, ja mam śliniak baby ono i nie pzecieka
OdpowiedzUsuńFajne gadżeciki :) Nam też przydałby się taki śliniak-wdzianko, bo doskonale wiem jak ciężko sprać marchewkę, a niestety zazwyczaj nie da się jej sprać.
OdpowiedzUsuńAle numer z tą reklamacją do Ikeii !
OdpowiedzUsuńMoże jakiś feralny egzemplarz tego śliniaka, a swoją drogą ładnie się zachowali.
OdpowiedzUsuńteż zestaw z żabką posiadamy i oczy to główna atrakcja posiłku...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ikea jednak dba o Klienta, mieliśmy podobną sytuację z reklamacją (tylko chodziło o ramę łóżka:)). Sprawa profesjonalnie zakończona. To człowiek lubi, bez zbędnych napięć.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jeśli chodzi o sklep Ikea, to jestem w szoku! A co do zabawki - koń , uwielbiam na równi z moimi dziećmi wszelkiego rodzaju pacynki! I dzisiaj miałam okazję pobawić się z 1,5 Zuzią ... Miałyśmy wspólną radochę :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCoś nie działa w poprzednim komentarzu. W każdym razie jeśli masz ochotę , to zapraszam do zabawy ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://sikorkawakcji.blogspot.com/2011/11/zabawa.html
Ok zaraziliście mnie KONIEM :-)
OdpowiedzUsuńu nas nie ma Ikei ale koleżanka dzisiaj powiedziała ze jedzie do Wawy i ma mi kupić ;-)
Karlita powodzenia z tym Koniem, bo wciąga... (rodziców najbardziej)
OdpowiedzUsuń