Gdy rano odsłaniam okna to mam ochotę krzyczeć! Naprawdę... już dość! Dość tej zimy!
Wydaje mi się, że przez ten śnieg wszystko stanęło w miejscu. Każdy dzień taki sam. Nie da się zrobić korku do przodu. Wszystko zastygło... w niemocy jakieś.
Miałam plan... na drugie urodziny Synka, pozbyć się pieluchy zupełnie. Ba! Nawet ostentacyjnie spalić ostatnią. A tu klops. Zima nas zmroziła. Widzę, że oboje jesteśmy gotowi na kolejny etap. Na spacer bez pieluchy, ale nie mam odwagi wyjść z nim na taki ziąb. Mały wprawdzie załatwia swoje potrzeby sam, bez mojej ingerencji. Czasem do nocnika, czasem do toalety. Już nie muszę go pilnować. Nie latam za nim z ręcznikami papierowymi. Pomagam mu się tylko rozebrać, gdy ten sam przy nocniku staje i zaczyna z ubraniem się szarpać. Już wie. Już potrafi powstrzymywać się nawet na 2 godziny. Już pała agresją do pieluchy i wcale nie chce jej zakładać. Już prawie jesteśmy u celu, ale stoimy w miejscu...
Na szczęście jest gdzieś światełko... że już niedługo będzie słońce.
A po drodze, spotkanie Mam Blogerek. Teraz to dopiero ładuję się pozytywną energią. Paradoksalnie spotkanie w babskim gronie pociągnęło za sobą... babskie myślenie. I odkryłam, że już dawno nie myślałam o sobie... po babsku. No tak. Myślę jak matka, zachowuję się jak matka. Myślę jak żona, zachowuję się jak żona. Myślę jak kobieta, zachowuję się jak żona i matka...
Teraz zaczynam myśleć jak kobieta... że paznokcie wypada mieć zrobione nienagannie, że ubrać się trzeba w coś więcej niż jeansy i t-shirt, że może o makijażu trzeba pomyśleć, nie tylko o wytuszowaniu rzęs. Że i kąpiel w pianie przed... i maseczka i peeling, i... jeszcze wiele babskich rzeczy wymyślę.
I to moje myślenie w działanie ostre się przekłada. Motywacja, wsparcie osób trzecich, pociągnęło za sobą chęć zmian, ale o tym w kolejnym poście. Opowiem Wam o zmianie myślenia o sobie, o tym jak łatwo złapać się w sieć przyzwyczajeń. O tym, że czasem łopatę do ręki trzeba wziąć i zakopać bez sentymentów... zawartości szafy swojej połowę...
A tymczasem...
Do zobaczenia w niedzielę :)))
do zobaczenia! :)
OdpowiedzUsuńdo zobaczenia:), ja również po raz pierwszy od jakiegoś czasu pomyślałam po babsku:)
OdpowiedzUsuńTa zima to tak chyba z każdym się bawi. Co do pampersa, tez odczekałabym aż będzie cieplej, w razie jakiegoś wypadku człowiek bedzie spokojniejszy, że dziecko sie nie przeziębi.
OdpowiedzUsuńja też pamiętam ten moment, w którym pomyślałam kurcze jestem nie tylko mamą, ale też kobietą :)
OdpowiedzUsuńJa też mam juz dośc... Snieżny krajobraz za oknem mnie dobija... Już nigdy nie będę narzekac, że w lato mi za gorąco. Niech ta wiosna już nadejdzie...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny post, bo ja niestety tkwię w takiej sieci przyzwyczajeń. I ciężko mi się z niej wydostac
Do zobaczenia :) Ja już się szykuję.. ale jakoś nie wiem w co się ubrać :(
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy o sobie pomyśleć.
OdpowiedzUsuńPomyślimy kochana, pomyślimy w niedziele.
Do zobaczenia.;)
Echhh ja już nawet nie mam sił narzekać na pogodę, dość mam zimy, a jeszcze bardziej dość narzekania :((
OdpowiedzUsuńPogode zostawię bez komentarza, bo już mam dość :P
OdpowiedzUsuńmam takie same myśli rano ;/ chociaż tym odpieluchowaniem mogłaby się wiosna dać przekonać!
OdpowiedzUsuńKochana Ty mnie nie załamuj. Ja to o jeansach na niedzielę myślę, a czytam na fb o różnych kreacjach i u Ciebie też i się załamuję. Bo ja planowałam na luzie- jeansy właśnie.
OdpowiedzUsuńTeraz to już mam tak klina zabitego, że szok..jeszcze jakby pogoda była to można by pokombinować. A tak to?
Pocieszające, że już pojutrze mamy blogowe poznają się na żywo :)
luzik :) ja tam kreacji specjalnej to nie szykuję, ale w jeansach chodzę codziennie... mam ich dość jak tej zimy :)
Usuńtez mam już dość tej pogody, czekam z utęsknieniem na słońce i ciepło, m.in. dlatego, żeby puścić Emilkę w domu bez pieluchy.
OdpowiedzUsuńmam zamiar ją odpieluchować, ale potrzebujemy ciepła.
ciepła potrzebuję ja, by włożyć sukienki i baleriny.
O rany, ale zazdroszczę! Zrób się na bóstwo!
OdpowiedzUsuńdo zobaczenia!!!!
OdpowiedzUsuńTak, do zobaczenia ;)!
Usuńto jak nie chcesz zimy to przyjeżdżaj do mnie u nas taka resztka dziś deszcz ze śniegiem ale zero a nawet +3 na termometrze :D
OdpowiedzUsuńi słoneczko wczoraj dzisiaj też pól dnia było cudnie :) kwiatki piękne kwitną przebiśniegi już male żonkile :D
o jeny, no czuję się bardzo podobnie ZNÓW ! po pierwsze ogranicza mnie ta pogoda bardzo i z nocnikiem czekam tylko aż zrobi się cieplej.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną notkę, ja spa domowe robię tak na raty, że nie wiem czy widać jakiekolwiek skutki :)
do zobaczenia :)
Haha, przyłapałam się na podobnym myśleniu. Myślę jak matka, jak żona i matka a najmniej jak kobieta. Ale na myśl o spotkaniu też zrobiłam sobie domowe SPA z peelingiem, maseczkami, depilacją, manicure, pedicure :P I w końcu czuję się jak kobieta. A że pierwszy raz wyjeżdżam na pół dnia bez dziecka, to zakładam sukienkę i buty na obcasie ;) I makijaż też będzie. Włosy tylko nie takie, jak chciałam, ale fryzurę ożywię jak już czapki pójdą w odstawkę. Do zobaczenia na spotkaniu! To już dziś!! :D
OdpowiedzUsuńI wam i sobie życzę tej wiosny!
OdpowiedzUsuńgdzie jestes wiosno?!!! ja też mam dość
OdpowiedzUsuńAle po co ta presja na odpieluchowanie? Mój syn odpieluchował się sam w tydzień, miał wtedy 2 lata i 7 miesięcy. Chłopcy późno dojrzewają. Po co się spinać, denerwować, martwić? Dziecko samo załapie we właściwym sobie czasie.
OdpowiedzUsuń