i przyszedł Pan Doktor
"jak się masz Koteczku?"
czytałam Synkowi właśnie tę bajeczkę, gdy w domu pojawił się Mr.Tata, zakatarzony jakiś, zachrypnięty. "Oj, nie dobrze" pomyślałam, ale Mr.Tata zapewniał, że "nic mu nie jest".
Następnego ranka - KATASTROFA. Mr.Tata połamany, rozpalony nie wstaje z łóżka, a z łóżeczka Synka dochodzą mnie jęki i skrzypienie jak ze starej szafy co najmniej. Otwieram oczy i widzę, że to moje Dziecię takim właśnie głosikiem do mnie "przemawia".
Masz ci los - pierwsza infekcja. Na szczęście jak na razie gardła. Ani katarek, ani gorączka u mojego Syneczka się nie pojawiła. Dziecię chrypi, a ja już wyobrażam sobie jak to będzie, gdy mutację zacznie przechodzić...
Teraz czas mija mi na kursowaniu między pokojami: do jednego herbatkę z miodem i cytryną, do drugiego cyc. Do jednego herbatka, do drugiego cyc... etc. (Bylebym sobie pokoi nie pomyliła...)
A tak na wszelki wypadek "Chorego Koteczka" to my czytać już nie będziemy. Zastąpimy go "Stefkiem Burczymuchą".
By uniknąć rozłożenia chorobowego zaszczepiłam się na grypę. I działa! Łamało mnie przez jeden dzień ale wirus OdmężowoSynowy został pokonany:D
OdpowiedzUsuńno to zyczymy wytrwalosci i szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, aby Mamy nie dopadło!
OdpowiedzUsuńżyczę zdrowia, i tak możesz się cieszyć że pierwsza infekcja, Witek ma 6 miesięcy i przechodzimy trzecią, jak Ci się udało gardło mu obejrzec?
OdpowiedzUsuńTo w takim razie zdrówka życzymy i żeby te Twoje chłopaki Ciebie nie zaraziły
OdpowiedzUsuń