wtorek, 21 lutego 2012

Szpital

A to dopiero stresów się najadłam. 
W nocy z soboty na niedzielę Syneczek zaczął gorączkować. Wystraszyłam się bo to przecież pierwszy raz taka sytuacja nas spotkała, a w domu nic przeciwgorączkowego. Ech, ja i moje zorganizowanie... Nad ranem biedaczysko biegunki dostało. Skoro świt obudziłam Mr. Tatę żeby w te pędy do apteki gnał (na szczęście na osiedlu mamy taką całodobową i całotygodniową). Po podaniu Panadolu sytuacja się opanowała, jednak biegunka wciąż się rozkręcałą...

W nocy z niedzieli na poniedziałek było już "na zielono". Zaraz rano zadzwoniłam do pediatry, a Syneczek dzielny jakgdyby nigdy nic bawił się, ganiał i wkurzał na mamę swoją, że wciąż mu te spodnie ściąga. Po gorączce ani śladu. 

Na wizycie pediatra oceniła stan Synka jako dobry, ale zaniepokojona ilością kup, skierowanie do szpitala dała na dodatkowe badania. No to pojechaliśmy. Cóż to był za wieczór! Z jednej strony od razu pożałowałam, że tam trfiliśmy, z drugiej pomyślałam, że przynajmniej Synek dokłądnie przebadany zostanie.

Podbrali mu krew. Wyniki okazały się bardzo dobre. Kazali mi go nakarmić i zamknęli w boksie. Synek po cycusiu kupę znowu walnął, która została dokłądnie obejrzana przez dyżurującą p.doktor. Wszystko trwało ponad trzy godziny! Wypusicili nas do domu po dwudziestej z dietą a bez leków.

Ale w szpitalu stalo się coś ważniejszego niż ogólne wymęczenie i badania. Synuś powiedział mama! Ale nie MAMA tylko ma-ma-ma. Boże! Jak cudownie się poczułam. Oczywiście pierwszy raz usłyszał to Mr.Tata, który trzymał Synka dzielnie na rękach, ja tymczasem chodziłam w kółko zestresowana. Oczywiście nie chcialam mu wierzyć. Na szczęście za chwil kilka Synek zechciał powtórzyć swoje ma-ma-ma. BOSKO!

Po powrocie do domu Synek dostał kleik ryżowy bez mleka, zgodnie z zaleceniem lekarki. I przespał dzielnie całą noc bez kupy. Mr.Tata spał z nami, "jakby co", pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Rano zapytałam się:

- No i jak się spało?
- Jak w bajce... Tima Burtona...

Na szczęście Synek ma się dużo lepiej, co mnie bardzo cieszy, więc wybaczam Mr.Tacie :)))

25 komentarzy:

  1. Ojej to faktycznie niezła przygoda :( Najważniejsze, że mały na się lepiej i to słowo magiczne padło super! Dużo zdrówka życzę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nie zazdroszczę szpitalnych atrakcji. oby się Wam więcej nie przytrafiały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana jak jest bieguna to zamiast czopka lepiej dac doustnie cóś przeciwgorączkowego.......ma-ma-ma i caaaały stres nerwy i frustracja są tyko złym wspomnieniem...

    OdpowiedzUsuń
  4. To rzeczywiście niefajna przygoda Was spotkała... Ale dobrze, że nie musieliście zostawać tylko wypuścili Was do domu. Życzę Wam (i sobie również ;)) jak najmniej takich sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Się nie zdziwię jak spanikuję w takiej sytuacji. Współczuję nerwów a zazdroszczę "ma-ma-ma" :D U nas tylko caaaały dzień "ta-ta-ta-ta":D

    OdpowiedzUsuń
  6. ja bym chyba spanikowała.
    dobrze, że wszystko się pozytywnie skończyło.
    a to pierwsze ma-ma-ma bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że będę panikować w takich sytuacjach :)))

      Usuń
  7. uff. po tytule przestraszyłam się, że na dłużej w szpitalu wylądowaliście. Dobrze, że już po wszystkim i oby jak najmniej takich doświadczeń!

    OdpowiedzUsuń
  8. ufff, dobrze, że wszystko ok, jeju jak ja lubiałam te ma-ma, słodkie są te słóweczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedaki!Dobrze, że tak się skończyło. Szpitalom mówimy NIE!

    OdpowiedzUsuń
  10. a mogę spytać w którym szpitalu byliście? bo takie mam wrażenie że my z tych samych okolic :)
    dużo zdrówka dla synka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka :) czyżby koleżanka z Katowic?

      Usuń
    2. owszem owszem :-)
      Już też raz byliśmy w GCZD - po upadku z łóżka.

      Usuń
    3. oj to muszę nadrobić zaległości na Twoim blogu. Koniecznie! Fajnie jest w tym blogowym środowisku spotkać "sąsiada"

      Usuń
  11. Ojojoj! Dobrze, że wszystko w porządku!

    OdpowiedzUsuń
  12. słodkie ma ma ma ma chyba wynagrodziło Ci cały stres. Gdy chodzi o dzieciaki Mamy mają pokłady wielkiej energii i opanowania by właściwie działać. Ps co do leków przeciwgorączkowych ZAWSZE miej zapas!! Dodatkowo jakiś Dicoflor :-) to moje niezbędniki w apteczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, wiem... cały czas mówiłam, że jak będziemy po drodze w aptece to kupię... no i nie byliśmy. Teraz mam już cały "niezbędnik"

      Usuń
  13. Cudownie brzmi MA-MA z ust Dziecka:-)
    PS. Tytuł przestraszył:-(
    PS. Dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń